poniedziałek, 6 maja, 2024

Rozmowy koalicyjne zerwane. Rząd zagrożony. Będą wcześniejsze wybory?

To największy kryzys od  początków rządów Zjednoczonej Prawicy (Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska, Porozumienie), czyli od 2015 roku. W czwartek zerwane zostały rozmowy o koalicji rządowej. Prezes PiS Jarosław Kaczyński określił partie koalicyjne (Solidarna Polska i Porozumienie) jako „byłych koalicjantów”. Spór dotyczył między innymi ustawy o braku odpowiedzialności urzędników za decyzje w czasie pandemii COVID-19. Odejście (bardzo prawdopodobne) z koalicji Solidarnej Polski i Porozumienia oznacza wyraźną utratę większości parlamentarnej w Sejmie. I albo rząd mniejszościowy, albo konieczność szukania nowego koalicjanta przez PiS, albo wcześniejsze wybory, o których mówił zresztą szef klubu PiS Ryszard Terlecki.

Onwodowa Komisja Wyborcza, zdj. ilustr. fot. Adrian Grycuk By Adrian Grycuk – Praca własna, CC BY-SA 3.0 pl, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=44665418

– Wielu komentatorów nie zdaje sobie sprawy, że wybory w 2019 roku zmieniły i to bardzo układ sił politycznych w Polsce. W latach 2015 – 2019 koalicja Zjednoczonej Prawicy była jedynie koalicją z nazwy, tak naprawdę mieliśmy do czynienia z hegemonią PiS, stabilną większością, Solidarna Polska i Porozumienie pełniły rolę jedynie „przystawek” – miały po kilku posłów, nie liczyły się, w dodatku PiS mógł w razie pożegnania z którymś z koalicjantów szukać porozumienia ze sporym ruchem Kukiz’15. Teraz sytuacja jest zupełnie inna, koalicjanci się liczą – mówi Nowemu Telegrafowi Warszawskiemu Andrzej Stankiewicz, dziennikarz polityczny i publicysta, zastępca redaktora naczelnego portalu Onet.pl. Faktycznie, po wyborach mamy sytuację, w której owszem, Zjednoczona Prawica uzyskała większość w Sejmie. Ale obie formacje koalicyjne mają posłów tylu, że każda z nich może utworzyć klub parlamentarny. – Jarosław Kaczyński dał się w wyborach parlamentarnych ograć swoim koalicjantom. Politycy Porozumienia i Solidarnej Polski otrzymali miejsca teoretycznie niebiorące, ale dzięki dobrze i skutecznie prowadzonej kampanii, mocnemu wsparciu liderów udało im się dostać do Sejmu, co dla Kaczyńskiego było szokiem. Dziś Porozumienie ma 18 posłów plus dwóch senatorów, Solidarna Polska ma 19 posłów i dwóch senatorów – tłumaczy publicysta. Arytmetyka jest jasna – klub PiS (Zjednoczona Prawica) ma 237 posłów, co daje w Sejmie większość. Ale bez Solidarnej Polski i Porozumienia jest to zaledwie 198 posłów. W dodatku PiS-owi nie wystarczy porozumienie z jedną z koalicyjnych formacji, by mieć większość, musi dogadywać się z dwoma. Czwartkowe zerwanie rozmów koalicyjnych będzie mieć więc bardzo poważne konsekwencje. Leży  na stole kilka możliwości. Pierwsza – po ostrym pacie politycy jednak się dogadują. Jest to o tyle możliwe, że wcześniejsze wybory nie byłyby na rękę nikomu. Politycy i wyborcy są zmęczeni niedawnym wyborczym maratonem, czeka nas druga fala pandemii koronawirusa, a finansowo zarówno dla PiS jak i dla partii opozycyjnych kolejna kampania byłaby ciężkim obciążeniem. Druga – PiS spróbuje poszerzać koalicję o nowe formacje. Z tym, że jest to bardzo trudne. Konfederacja nie ma żadnego interesu we współpracy z partią rządzącą, w dodatku współpraca z nią nie dałaby większości. Sojusz z  Kukiz’15 może i byłby realny, ale większości nie dałby tym bardziej. Najlepszy i wymarzony przez PiS wariant – koalicja z PSL, jest faktycznie wymarzony, ale tylko przez PiS. PSL takiego sojuszu nie chce. Współpraca z KO? Absolutnie niemożliwa. Możliwość trzecia – rząd mniejszościowy. PiS próbuje rządzić samodzielnie, ale bez koalicji. Takie rozwiązanie skończyłoby się wcześniejszymi wyborami, ale za kilkanaście miesięcy. Możliwość czwarta – próba budowy rządu technicznego antypis – mało realne, bo opozycja jest rozdrobniona, skłócona i słaba. Możliwość piąta – jednak wybory. To rozwiązanie dla PiS bardzo ryzykowne, bo zawsze może powtórzyć się wariant z roku 2007 i utrata władzy. Ale, opozycja jest jeszcze słaba, ma swoje problemy, w dodatku ruch Szymona Hołowni może jeszcze trochę namieszać, a to oznacza dodatkowe osłabienie strony opozycyjnej. Ziobro i Gowin nie będą w stanie zbudować się na te wybory, więc w teorii Jarosław Kaczyński może wybory wygrać, jednocześnie pozbywając się trudnych koalicjantów. Najbliższe miesiące zapowiadają się bardzo ciekawie.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img