czwartek, 2 maja, 2024

Wydał wyrok na żonę. Chciał opłacić zabójcę

Marek S. miał dość małżeństwa z Izabellą, choć razem spędzili 30 lat. Nie chciał jednak iść do sądu po rozwód. On wybrał znacznie bardziej drastyczne rozwiązanie. Miesiącami planował zbrodnię, ale nie zamierzał plamić krwią swoich rąk. Gotów był – według śledczych – sowicie opłacić człowieka, który zamorduje kobietę.

fot. Policja.pl

Informacja o zakończeniu trwającego niemal rok postępowania Prokuratury Okręgowej w Warszawie zaczynała się dość lakonicznie, choć to jedno zdanie brzmiało bardzo sensacyjnie. Był to równocześnie komunikat o skierowaniu do sądu aktu oskarżenia:

„przeciwko Markowi S., któremu zarzucono, że w okresie od kwietnia 2018 r. do lipca 2019 r. podżegał Krzysztofa M. do zabójstwa swojej żony Izabelli S.”

Mowa o epilogu śledztwa, które zaczęło się w zaskakujących okolicznościach. W połowie zeszłego roku pochodzący ze Szczecina Krzysztof M. ujawnił policjantom i prokuratorom, że został wynajęty do… zabójstwa. Z jego relacji wynikało. iż zleceniodawcą jest warszawski przedsiębiorca Marek S., a ofiarą miała być jego żona Izabella S. Mężczyzn skontaktował ze sobą Rafał D., przyjaciel i wspólnik w interesach biznesmena oraz kolega potencjalnego zabójcy. 

Marek S. za zabicie żony zaoferował Krzysztofowi M. prawo własności należącego do niego mieszkania na Mokotowie. Na końcowym etapie planowania wręczył także kilka tysięcy złotych, aby wynająć samochód i kupić przedmioty potrzebne do realizacji zbrodni (m.in. paralizator).

„Motywacja oskarżonego wynikała z niechęci do usposobienia żony” – ujawniła prokurator Mirosława Chyr.

Przez kilka miesięcy wspólnie opracowywali szczegóły, szukali dogodnego czasu i miejsca do ataku, aż w końcu zapadła decyzja – miało się to stać w ośrodku wypoczynkowym w Kazimierzu Dolnym. Uknuli też intrygę jak zwabić ofiarę w pułapkę.

Pod pozorem świętowania z okazji 30. rocznicy ślubu, Marek S. zaprosił żonę na weekendowy, romantyczny wyjazd. Właśnie do Kazimierza Dolnego, a tam – zgodnie z założeniami – miał czekać Krzysztof M. I dokonać zbrodni. Pozornie wszystko było ustalone, nieświadoma zagrożenia Izabella S. zgodziła się nawet na wyjazd, ale…

Niemalże w ostatniej chwili, krótko przed wyznaczoną datą, Krzysztof M. zrezygnował. Nic nie powiedział jednak wspólnikom, ale o tym co może się wydarzyć powiadomił odpowiednie służby. Do akcji wkroczyli funkcjonariusze z Wydziału do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji. Chcąc zdobyć dowody potwierdzające, że naprawdę szykowany jest mord kobiety, przygotowano prowokację.

Mężczyzna mający przy sobie podsłuch poszedł na kolejne spotkanie z Markiem S. Treść nagrania potwierdziła relację świadka. Zleceniodawca i jego kolega zostali zatrzymani. Podczas przesłuchań obaj szli w zaparte.

„Oskarżeni Marek S. i Rafał D. nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów i złożyli wyjaśnienia, które rozmijają się z ustaleniami wynikającymi z dowodów zgromadzonych w śledztwie” – wyjaśniała prokurator Chyr.

Za podżeganie do zabójstwa Markowi S. grozi nawet dożywocie. Podobnie jak Rafałowi D., który odpowiada za ułatwienie popełnienia zabójstwa. Proces przed warszawskim sądem niedawno się rozpoczął. (ŁCz)

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img