czwartek, 2 maja, 2024

Robot przywiezie nam jedzenie? To możliwe

Roboty dostawcze na razie nie zastąpią całkowicie kurierów w dostawach jedzenia. Mogą się jednak sprawdzić na krótkich trasach. Były już testowane w kilku miastach. Czy niebawem będą codziennością w stolicy?

Zastąpienie kurierów półautonomicznymi robotami w dostawach jedzenia na trasach o długości ok. 2–3 km pozwoli restauratorom znacznie zredukować koszty dostaw. Kurierzy mogliby wówczas obsługiwać tylko dostawy w bardziej oddalone miejsca.

Roboty Kasia i Mateusz

Polski start-up opracował roboty, które zamówienia w obrębie centrów dużych miast realizują w maksymalnie pół godziny, są zeroemisyjne i mogą pracować również w trudnych warunkach atmosferycznych. Firma pozyskała finansowanie, które umożliwi prace nad zwiększeniem autonomiczności swoich urządzeń. W planach jest nie tylko rozwój usług robokurierów w Polsce, ale też ekspansja na rynek niemiecki. „Jeżeli spojrzymy na całą branżę dostawy jedzenia, to mamy już dużo aplikacji. Pierwsza część to oprogramowanie, dzięki któremu składamy zamówienie z dostawą do domu. Jest też druga część, logistyczna. Nie była ona rozwijana pod względem technologii. Były optymalizacje trasy, oprogramowania, natomiast zawsze to człowiek odbierał jedzenie z restauracji do klienta. Jednak czasy się zmieniają, koszty rosną. Restauratorzy potrzebują nowych rozwiązań” – mówi w wywiadzie z agencją Newseria Innowacje Sergiusz Lebedyn, założyciel Delivery Couple. Kasia i Mateusz to pierwsze w swojej klasie roboty dostawcze. Oferują obsługę dostaw na ostatniej mili.

Urządzenia są zeroemisyjne. Mogą pracować również w trudnych warunkach, takich jak opady deszczu i śniegu. Jedno ładowanie baterii wystarcza na 10 godzin pracy. „Restauracja wynajmuje robota na godziny. Jak tylko wpada zamówienie, robot podjeżdża pod restaurację, która wkłada do niego jedzenie. Wtedy robot jedzie do klienta. Wcześniej trzeba w systemie wpisać numer telefonu i adres klienta, za ile zamówienie będzie gotowe. Tak, żeby robot wiedział, kiedy ma podjechać do restauracji” – wyjaśnia Sergiusz Lebedyn. Zastosowanie robotów na krótkich trasach pozwala zapewnić czas dostawy w obrębie centrów miast do 20–30 min. Urządzenia omijają korki, poruszając się głównie po chodnikach i ścieżkach rowerowych. Roboty pozwalają obniżyć koszty dostaw, zarówno po stronie restauracji, jak i zamawiającego.„Dla osoby, która zamawia, pierwszym plusem jest to, że jest taniej. Albo zamawia jedzenie kurierem, płaci 10 zł za dostawę i dostaje pod drzwi. Albo zamawia robotem, płaci 4 zł, ale musi wyjść na zewnątrz, żeby odebrać jedzenie”.

Przewidywalność

„Druga rzecz to jest przewidywalność. Klient lubi wiedzieć dokładnie, gdzie jest jego jedzenie, a nawet jaką ma temperaturę. Te wszystkie dane jesteśmy w stanie dostarczyć. Robot jedzenie ogrzewa, to jedzenie zawsze dojedzie w dobrym stanie, będzie ciepłe, bo to jesteśmy w stanie kontrolować oprogramowaniem, które prawie nigdy nie zawodzi. Czujniki i kamery, w które wyposażone są roboty, zapewniają także bezpieczeństwo dostawy. „W jakimś sensie robot obserwuje i zabezpiecza sam siebie. Dookoła ma cztery kamery, czujnik GPS, czujniki odległości. Zamek jest otwierany zdalnie tylko przez osobę, która ma do tego dostęp, czyli restauracja lub klient, który dostał SMS-a z linkiem – wyjaśnia założyciel DeliveryCouple. Jak podkreśla, nie należy się spodziewać, że w perspektywie kolejnych pięciu lat półautonomiczne roboty całkowicie zastąpią pracę kurierów. „To też nie jest naszym celem. My skupiamy się na krótkich dostawach, do 2 km, i to jest nasz rynek. Te dłuższe dostawy będą realizowane za pomocą kurierów” – zaznacza.

Roboty stworzone przez polski start-up były testowane m.in. w Lublinie, Rzeszowie, Krakowie. „Polska nie jest jedynym miejscem, w którym chcemy się rozwijać. Najbliższe miesiące będziemy prężnie działać w Polsce, bo dostaliśmy teraz kolejną rundę dofinansowania. Kolejnym rynkiem, na który wejdziemy, będą Niemcy. Po pierwsze, są blisko, po drugie, koszty pracy znacząco różnią się od tych w Polsce. W Niemczech minimalna stawka za godzinę to 12 euro – wskazuje Sergiusz Lebedyn. W Polsce minimalna stawka godzinowa to 22,80 zł brutto (od lipca 23,50 zł). Mniej niż 5 euro. Koszt wynajmu robota to 20 zł netto, z możliwością negocjacji przy współpracy długofalowej. Wejście na rynek zachodnioeuropejski i zastosowanie stawek dopasowanych do tamtejszych realiów rynkowych jest więc dla polskiego start-upu szansą na znaczne zwiększenie przychodów. Według MarketsandMarkets światowy rynek robotów dostawczych osiągnął w 2021 roku przychody w wysokości 212 mln dol. Do 2026 roku mają się one zbliżyć do niemal 960 mln dol.
(Newseria)

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img