piątek, 3 maja, 2024

Najlepszy jest bezpośredni wybór burmistrzów dzielnic. Choć nie zechce tego ani PO, ani PiS (KOMENTARZ)

Polityczne przesilenie na Pradze trwa. Po rezygnacji Ilony Soji-Kozłowskiej będą wybory nowego burmistrza przez Radę Dzielnicy. Zmieniła się koalicja, zamiast PO rządzić będzie najpewniej PiS i stowarzyszenie Kocham Pragę. Na to wszystko nakłada się ogólnopolski spór międzypartyjny i realny problem – kompetencji władz dzielnicy. Wszystkie strony mają trochę racji, ale naszym zdaniem należy zmienić ustawę o mieście stołecznym. I wprowadzić bezpośredni wybór burmistrzów, zwiększyć kompetencje dzielnic.

Takie rozwiązanie nie podobałoby się żadnej ze stron sporu. Ich interesy są bowiem jasno określone. Ale byłoby bardzo korzystne dla stolicy i jej mieszkańców.

Interes PiS – silne dzielnice, ale wybór burmistrzów nadal przez radnych

Bo w interesie typowo politycznym PiS jest wzmocnienie dzielnic, ale przy zachowaniu obecnego sposobu wybierania ich władz. Czemu? Ano temu, że jeśli kompetencje dzielnic będą większe, to Praga, Mokotów, czy Żoliborz staną się bardziej niezależne od prezydenta stolicy. A jeśli zostanie utrzymany obecny sposób wybierania władz dzielnic (przez radnych), PiS przegrywający zawsze wybory w stolicy ma szansę na zdobycie władzy na „dołach”. Sam w dzielnicowych radach większości mieć nie będzie, ale może – jak właśnie dzieje się na Pradze – przejąć władzę budując koalicję. A więc w interesie PiS jest wzmocnienie dzielnic, by były mniej zależne od prezydenta Warszawy, zazwyczaj z opcji przeciwnej PiS. Jednocześnie utrzymanie obecnego wyboru burmistrzów przez radnych, bo to jedyna szansa na zdobycie władzy.

Interes PO – słabe dzielnice, wybór burmistrzów raczej jak do tej pory

W interesie rządzącej miastem PO nie jest na pewno wzmacnianie dzielnic. To proste – w Radzie Warszawy Platforma (Koalicja) Obywatelska ma zawsze większość. Ma prezydenta i tylko kataklizm mógłby sprawić, żeby nie miała. Po jaką cholerę miałaby się zgodzić na osłabianie rady scentralizowanego ratusza i oddawanie dzielnicom, gdzie władze straci? W interesie PO nie leży też jednak wybór bezpośredni burmistrzów. Też z prostej przyczyny – dziś, gdy w radzie partia ma większość (a w większości dzielnic tak się dzieje), burmistrz jest najczęściej urzędnikiem, wskazanym przez prezydenta Warszawy, zatwierdzonym jedynie przez radę. Liczy się więc lojalność danego urzędnika. Ilona Soja-Kozłowska, która była burmistrzem Pragi, wcześniej kierowała Białołęką. Nie ujmując nic pani burmistrz (ocena jej działań to w ogóle temat na inny materiał), abstrahując od jej dorobku, w historii stolicy zdarzało się, że dany samorządowiec byl „z zawodu burmistrzem”. Wybór bezpośredni lansowałby nowych lokalnych liderów, którzy mogliby stać się konkurentami dla urzędników partyjnych.

Interes miasta i mieszkańców – silne dzielnice, bezpośredni wybór burmistrzów

W interesie miasta i mieszkańców nie jest ani przeforsowanie pomysłów PiS, ani obrona status quo PO. Bo owszem, należy dzielnicom kompetencje zwiększyć. Bo nie powinno być tak, że prezydent stolicy odgórnie i centralistycznie zarządza miastem, co sam (słusznie) krytykuje w przypadku centralistycznego zarządzania krajem. Ale też nie powinno być tak, że w zależności od układu sił w Radzie Dzielnicy czasem kilka razy w ciągu kadencji burmistrz się zmienia. To tak naprawdę nie wzmacnia dzielnicowego samorządu, ale partie polityczne. W tym wypadku jest na rękę PiS, bo partia ta ma szansę na przejęcie częściowej władzy w stolicy, na co normalnie nie miałaby szans. Rozwiązaniem dobrym i dla miasta, i dzielnic i mieszkańców jest wprowadzenie bezpośredniego wyboru burmistrzów dzielnic i zwiększenie ich kompetencji. To przekreśla szanse PiS na rządzenie – bo w żadnej dzielnicy partia ta nie uzyskuje większości. Osłabia też PO, bo tworzy przestrzeń dla bardziej niezależnych kandydatów.

Szansa niewielka, ale kropla drąży skałę

Nie można wykluczyć, że stopniowo partie traciłyby wpływ na dzielnice. A do głosu doszłyby lewicowe ruchy miejskie i konkurujące z nimi, bardziej prawicowe lub liberalne organizacje. Ruchy, nazwijmy je. „mieszczańskie”. Czy istnieje na to szansa? Niewielka, bo interes partii zapewne przeważy. Z drugiej strony – PiS dziś lansuje pomysł wzmocnienia dzielnic poprzez danie im kompetencji, ale przy zostawieniu wyboru burmistrza przez radę. Niewykluczone, że w Sejmie zdominowanym przez PO nastąpi próba odwrócenia ustawy PiS. I wtedy pomysł bezpośredniego wyboru może być na tapecie. Ale nawet jeśli szanse są iluzoryczne, trzeba o tym pisać i mówić. Bo fakt, że rozwiązania obowiązują złe nie znaczy, że nie mogą być lepsze. I trzeba o tym przypominać.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img