wtorek, 14 maja, 2024

Będzie finał w dwudziestoletnim, skandalicznym procesie przedsiębiorcy? WTOREK 22.02.2022

We wtorek o godzinie 9.00 odbędzie się kolejna rozprawa w procesie Mirosława Ciełuszeckiego przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku. Proces o sprawę zagrożoną maksymalnie kilkuletnim wyrokiem, trwa już dwadzieścia lat. Sąd, prokuratura i biegli gubili kluczowe dowody. Przedsiębiorca jest sądzony za rzekome oszukanie siebie samego. I działanie na szkodę firmy, której podniósł kapitał. Oto największe skandale trwającego procesu. –

Po pierwsze – przewlekłość postępowania. Proces trwa dwadzieścia lat. A więc by zobrazować Lewandowskim słyszeli tylko jego najbliżsi. Prezydentem był Aleksander Kwaśniewski. Premierem Leszek Miller. A partie PiS i PO dopiero co powstały. Miały rok… Ciełuszeckiego oskarżono nie o jakąś zbrodnię, ale o działanie na niekorzyść własnej firmy. A więc nie żadne zabójstwo, zuchwała kradzież, czy szkody zadane wielu osobom. Gospodarcze przestępstwo, za które grozi maksymalnie kara kilku lat więzienia. W normalnie działającym systemie niewinny, zostałby uniewinniony. Winny – zostałby skazany. Odsiedział swoje. A teraz normalnie żył w społeczeństwie. Tu mamy proces toczący się od dwudziestu lat. I końca nie widać. Trudno to nazwać inaczej, niż nękaniem.

Po drugie – nieprawidłowości w procesie. Zgubienie dowodów w śledztwie i to tak ważnych, jak komputer stacjonarny (tak, tak, komputer stacjonarny, nie żaden mały laptop). Skandaliczne działania biegłych, z których jeden oznajmił, że ELIXIR (rodzaj przelewu bankowego) kojarzy mu się z płynem. Drugi był pozbawiony uprawnień biegłego. A mimo to wydał opinię. W sprawie gospodarczej był też trzeci biegły, który nie bardzo znał się na sprawach biznesowych, bo specjalizował się w tematyce… lunaparków i karuzel. Kolejna biegła, Janina B. wydała opinie dotyczącą ceny nieruchomości niekorzystną dla oskarżonego po czym przyznała, że opinia jest niekorzystna, bo jest na użytek procesu karnego. Na użytek biznesowy byłaby inna.

Po trzecie – sam akt oskarżenia. Przedsiębiorcę oskarżono o działanie na niekorzyść spółki, którym to działaniem była sprzedaż spółce prywatnej działki za rzekomo zawyżoną wartość. Przypomnijmy, że Mirosław Ciełuszecki działkę sprzedał za 7 milionów. A zdaniem prokuratury powinna ona kosztować kilkadziesiąt tysięcy. Rzec w tym, że ceny „w tysiącach” dotyczyły działek w podlaskich lasach. A nieruchomość przedsiębiorcy mieściła się nie w środku lasu, a na samej białoruskiej granicy. Po pewnym czasie, gdy Ciełuszecki stracił już firmę i majątek, wspomnianą działkę sprzedał syndyk masy upadłościowej. Za miliony, a nie tysiące. Co istotne, przed transakcją przedsiębiorca korzystał z oficjalnego operatu szacunkowego, wg którego transakcja, której dokonał była zgodna z prawem.

I po czwarte – chyba najważniejsze – Mirosław Ciełuszecki nie wziął pieniędzy z transakcji dla siebie. Ale w całości wpłacił na konto własnej spółki podniósł jej kapitał.

W roku 2018 sąd w Białymstoku skazał Ciełuszeckiego za działanie na niekorzyść firmy, uniewinnił z zarzutu oszustwa. W 2019 roku Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok w sprawie o działanie na niekorzyść. Ale kazał ponownie rozpatrzeć sprawę rzekomego oszustwa. W 2020 roku Sąd Najwyższy uwzględnił kasację, wskazując, na rażące błędy w sprawie poprzedniej instancji. Ale nie zajmował się wyrokiemk w sprawie oszustwa – tu proces ruszył od początku. Sąd pierwszej instancji uniewinnił Ciełuszeckiego twierdząc, że „nie mógł obywatel Ciełuszecki wprowadzić w błąd zarządu spółki, bo to ta sama osoba”. Prokuratura złożyła apelację. Proces się toczy dalej.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img