piątek, 3 maja, 2024

Andrzej Stankiewicz: Nie będzie jednej listy opozycji, „Razem” groźna dla Tuska, zmarginalizowany Trzaskowski

Pomysł na jedną listę opozycji, powtórkę z listy Koalicji Europejskiej, czyli od lewicy po konserwatystów z PSL, jest już całkowicie nierealny. Z kilku przyczyn. Po pierwsze – koalicja od Partii Razem i Wiosny po konserwatystów z Polskiego Stronnictwa Ludowego odstraszy wyborców z obu skrajnych skrzydeł. I głosy te się nie zsumują. Tusk, jako lider opozycji nie ufa też lewicy, za szczególnie groźną uważa partię Razem, która jest gotowa głosować na pewne projekty PiS i zapewnić finansowanie polityki rządu – z Andrzejem Stankiewiczem, zastępcą redaktora naczelnego Onet.pl rozmawia Przemysław Harczuk.

Ostatnie badania wskazują, że zjednoczona opozycja może wygrać wybory z PiS, a podzielona może przegrać. Czy realny jest pomysł jednej listy opozycyjnej, która miałaby pokonać partię rządzącą?
Andrzej Stankiewicz:
Pomysł na jedną listę opozycji, powtórkę z listy Koalicji Europejskiej, czyli od lewicy po konserwatystów z PSL, jest całkowicie nierealny.

Dlaczego?

Z kilku przyczyn. Po pierwsze – koalicja od Partii Razem i Wiosny po konserwatystów z Polskiego Stronnictwa Ludowego odstraszy wyborców z obu skrajnych skrzydeł. I głosy te się nie zsumują. Po drugie – pamiętajmy, że Koalicja Europejska ostatecznie z PiS przegrała. Także dlatego, że część wyborców odstraszyły mocno lewicowe propozycje. Nie inaczej byłoby teraz. Nawet  jeśli po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego część centrowych wyborców wyszła na ulicę w obronie kompromisu aborcyjnego to nie znaczy to wcale, że wyborcy ci zaakceptują pomysły aborcji na żądanie proponowane przez lewicę. Nawet jeśli wyborcy umiarkowanie konserwatywni są wściekli na hierarchię kościelną, to nie zaakceptują jakiejś wojny  z Kościołem promowanej przez skrajną lewicę. Do tego dochodzi jeszcze jedna ważna kwestia.

Jaka?

Liderem PO, a więc największej partii opozycyjnej ponownie jest dziś Donald Tusk. I on ma radykalnie krytyczny stosunek do lewicy. Zupełnie jej nie ufa. Za szczególnie niebezpieczną uważa partię Razem i tę część SLD, która gotowa jest popierać gospodarcze pomysły PiS związane z Polskim Ładem, na przykład podwyżki podatków na przedsiębiorców. Pomijając już uderzenie w klasę średnią wsparcie takich rozwiązań pomoże PiS-owi sfinansować swoją politykę. A przedstawiciele Razem nie zdają sobie z tego sprawy, albo nie chcą zdawać. Pojawiły się nawet plotki, że Tusk był zamieszany w wywołanie ostatniego konfliktu w SLD o przywództwo Czarzastego. Na to nie ma jednak żadnych dowodów. Pewne jest jednak, że lewicy lider PO nie ufa. I na pewno nie będzie żadnych prób dogadania się z tą formacją. Będzie za to chęć przekonania części lewicowego elektoratu. Pokazania, że dla ludzi o lewicowych poglądach jedyną możliwością odsunięcia PiS od władzy jest głosowanie na PO i Tuska.

Jak zatem będą wyglądać listy opozycji?

Tusk osiągnął pierwszy cel, jakim jest osiągnięcie dominacji PO po stronie opozycyjnej. Może koalicjantów dobrać, wydaje się, że najpewniejszym jest sojusz z Polską 2050 Szymona  Hołowni. PSL być może wystartuje oddzielnie, mając zdobywać bardziej umiarkowanych wyborców po PiS, jeśli jednak okaże się, że ludowcy będą mieć problem z przekroczeniem progu wyborczego, wtedy mogą zostać wpisani na wspólną listę.

Na początku lipca było głośno o sporze między Rafałem Trzaskowskim a Donaldem Tuskiem. Ale w kuluarach mówi się też o porozumieniu, w myśl którego prezydent stolicy miałby zostać kandydatem na prezydenta, a Tusk na premiera. To realny scenariusz?

Rafał Trzaskowski stracił swoją szansę. Był liderem opozycji, dziś jest zmarginalizowany. Jego znaczenie jest niewielkie nie tylko w partii, ale także w środowisku samorządowców – pamiętajmy, że wpływy w nim ma Donald Tusk. To on wskazał Aleksandrę Dulkiewicz na prezydent Gdańska po śmierci Pawła Adamowicza. Ma świetne kontakty z włodarzami innych miast. Informacje o rzekomym porozumieniu w sprawie startu w wyborach prezydenckich 2025 roku są drugorzędne. Po pierwsze – nie ma takich wiążących ustaleń. Po drugie – kluczowe są wybory parlamentarne, które odbędą się najpóźniej jesienią 2023 roku. Rafał Trzaskowski miał swoje pięć minut po wyborach prezydenckich 2020 roku. Ale tych pięciu minut nie wykorzystał. A powrót Tuska sprawił, że czas swój stracił raczej bezpowrotnie.

 

fot. By Anonymous photographer from/working for Platforma Obywatelska – Official Flickr of Platforma Obywatelska Released under CC BY-SA 2.0 license, CC BY-SA 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=61476136

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img