poniedziałek, 20 maja, 2024

PiS inwestuje, Trzaskowski się cieszy, polityka schodzi do dzielnic (WYWIAD)

Start Tobiasza Bocheńskiego to ruch nie na teraz, ale inwestycja w przyszłość. Na poziomie Warszawy możemy być pewni, że wygra Rafał Trzaskowski przed kandydatem PiS. Realna dyskusja o mieście może przenieść się na poziom dzielnic, gdzie nie ma ostrej, partyjnej gry. Wzrasta szansa na odbudowanie Pałacu Saskiego. Inwestycję mogą sfinansować Niemcy – z dr. Andrzejem Anuszem, politologiem z Instytutu Piłsudskiego rozmawia Przemysław Harczuk.

Kandydatem na prezydenta stolicy będzie Rafał Trzaskowski, a jego rywalem z PiS Tobiasz Bocheński. Politycy ci mają też potem zmierzyć się w wyborach prezydenta Polski. Trzaskowski już raz kandydował, czy jednak były wojewoda mazowiecki faktycznie może powtórzyć wynik Andrzeja Dudy z wyborów prezydenckich?

Dr Andrzej Anusz: Nie sądzę. Tobiasz Bocheński wystartuje najpewniej z założeniem, że z dużym prawdopodobieństwem, przegra te wybory. Natomiast oczywiście nie znaczy to, że jego start nie ma sensu. To młody polityk, na którym partia chce budować potencjał. To nie jest jednak tak, że za kilka miesięcy były wojewoda sensacyjnie pokona Trzaskowskiego. Jego start traktowałbym racze jako inwestycję w przyszłość.

Na czym Pana zdaniem skupi się w kampanii, czy będzie szedł na ostre zwarcie, czy raczej postawi na spokojną kampanię?

W kampanii Rafał Trzaskowski raczej nie będzie szukał konfliktu, bo to mu się po prostu nie opłaca. Postara się raczej zdyskontować pewne rzeczy. Może na przykład zakończy remonty i powie, że to ogromny sukces. Na tym tle będzie chciał budować swoją pozycję.

Patrząc na sondaże i stosunek mieszkańców do PiS, skład kandydatów, wynik wydaje się przesądzony. Jednak Bronisław Komorowski też miał wybory z Andrzejem Dudą wygrać. Faktycznie obóz prezydenta stolicy może być spokojny o reelekcję?

Owszem, w polityce różne rzeczy się dzieją, ale nie wiem, co by się musiało wydarzyć, żeby w Warszawie doszło do sensacji. W scenariuszu bazowym Rafał Trzaskowski jest zdecydowanym faworytem. I trudno sobie wyobrazić, żeby przegrał.

Są jednak rzeczy, za które jest krytykowany. Spory niepokój części mieszkańców wzbudziły, chociażby zapowiedzi zaniechania odbudowy Pałacu Saskiego…

Jeśli chodzi o Pałac Saski, to był bardzo głośny sondaż zrobiony na reprezentatywnej dużej próbie. Okazało się, że zdecydowana większość Polaków, ponad 60 proc. chce odbudowy Pałacu Saskiego. Sądzę, że ten sondaż spowodował, że w tej chwili minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz zasugerował, że Pałac Saski będzie jednak odbudowywany. Co więcej, obiekt ten stał się ostatnio elementem szerszej układanki politycznej. W kuluarach coraz częściej mówi się, odbudowę Pałacu Saskiego mieliby sfinansować Niemcy. Miałaby to być forma jakiegoś zadośćuczynienia za II wojnę światową oraz sygnał wobec nowego rządu, żeby nie stawiał tak twardo reparacji wojennych, albo przynajmniej, żeby zmienił zakres polskich roszczeń. W związku z tym Pałac Saski staje się elementem nowego otwarcia także w polityce zagranicznej. To zwiększa jednak prawdopodobieństwo odbudowy Pałacu Saskiego.

W Warszawie polityka jest o tyle jednak ciekawa, że z jednej strony jest potężna niechęć do Prawa i Sprawiedliwości, z drugiej jest chyba duża przestrzeń do polemiki z działaniami samorządu, w kwestii zwężania ulic, remontów itd., polityki wobec przedsiębiorców. Pana zdaniem te sprawy w kampanii nie będą mieć znaczenia, zdecydują partyjne podziały?

Uważam, że w samej stolicy każdy kandydat Platformy, a przede wszystkim Rafał Trzaskowski, który już dawno zapowiedział, że będzie ubiegać się o reelekcję, jest zdecydowanym faworytem. Więc na poziomie miasta wynik jest łatwy do przewidzenia. Natomiast dużo ciekawiej z punktu widzenia różnych nowych układanek politycznych wygląda sytuacja w dzielnicach. Tam, toczyć się będzie debata poza sporem PiS – PO, dotycząca miasta, dzielnicy, sąsiedniej okolicy. Dużą rolę odegrają tam wspólnoty i stowarzyszenia lokalne. One mogą uzyskać sporo miejsc w Radach Dzielnic, a potem w sporej części z nich decydować o tym, kto jest burmistrzem, kto zasiądzie w zarządzie dzielnicy. Mieć realny wpływ na to, co się dzieje. Na zmiany na szczeblu miejskim przyjdzie nam jeszcze długo poczekać.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img