sobota, 20 kwietnia, 2024

RYCERZE WIOSNY to właśnie ONI! Legia rozbiła Raków. Fenomenalny mecz na Łazienkowskiej

Legia Warszawa wygrała z liderem, Rakowem Częstochowa 3:1. Strata do lidera wynosi już nie 9, ale 6 punktów. Sporo, ale teraz można już marzyć. Przede wszystkim jednak legioniści są liderem rundy jesiennej. I zrewanżowali się na podopiecznych Marka Papszuna za porażkę 0:4 w Częstochowie. Walka o tytuł zapowiada się pasjonująco.

Na początku Kosta Runjaic nieco zaskoczył. Posadził na ławce Maika Nawrockiego. Jak się okazało, młody defensor ma lekką kontuzję. Zamiast niego trójkę obrońców uzupełnił Rafał Augustyniak. I zagrał fenomenalnie.

Popis Legii

Od pierwszych minut przewagę zyskała Legia. W 14 minucie Pekhart kapitalnie uderzył, ale trafił w słupek. Czego nie zrobił nogą, uczynił głowę. Minutę później Ernest Muci zagrał w pole karne na głowę reprezentanta Czech, który trafił precyzyjnie. Legia prowadziła 1:0. I dalej przeważała. Dwukrotnie przed szansą stanął Muci. Za każdym razem górą był bramkarz gości. W 30 minucie rzut rożny legioniści zagrali jak w jakiejś grze komputerowej. Najpierw stały fragment wykonywał Kapustka. Nie dośrodkowywał, ale podał krótko do Mladenovicia. Ten odegrał z pierwszej piłki prze pole karne do Josue, a Portugalczyk też z pierwszej piłki w pole karne do Kapustki. Były reprezentant Polski zagrał – jakżeby inaczej – z pierwszej piłki – do Augustyniaka, który tradfił do bramki bez przyjęcia. Cudowna akcja, piłka szła jak po sznurku. Stadion był w euforii. Udzieliła się ona jednak też piłkarzom, których rozluźnienie wykorzystali goście. W 32 minucie piękne dośrodkowanie Ivi Lopeza wykorzystał Bartosz Nowak. Akcja była ładna, ale pozwolili na nią legioniści. Błąd (jedyny w meczu) popełnił między innymi strzelec drugiej bramki, Augustyniak.

Cierpienie w początkach II połowy

W drugiej połowie początkowo Legia kontrolowała grę, stopniowo jednak do głosu zaczęli dochodzić goście. Czas od 50 do 65 minuty to najtrudniejszy fragment meczu dla Legii. Raków wzmocniony Gutkovskisem włączył „6 bieg” a legioniści momentami zaczęli się gubić. Raz Ribeiro wybił wprost pod nogi zawodników gości, innym razem w ostatniej chwili ratował Augustyniak. W 54 minucie Sędzia podyktował nawet rzut karny za faul Slisza na Papadopolou, a pomocnika ukarał żółtą kartką. Ale po analizie VAR decyzję jednak cofnął – kamera dowiodła, że nadepnięcie miało miejsce już po wybiciu piłki i było przypadkowe. Po chwili w polu karnym Jędrzejczyk zagrał do Hładuna, który jednak minął się z piłką. Niefrasobliwość obu zawodników mogła dużo kosztować, gdyby nie fantastyczny rajd Augustyniaka, który sprintem uprzedził zawodników Rakowa. Około 60 minuty Raków wykonywał rzut rożny, po którym znów zagotowało się pod bramką Hładuna. To był najcięższy moment tego spotkania.

Wszołek dobił lidera

W 63 minucie Raków próbował przeprowadzić kolejny atak, ale po świetnej interwencji piłkę przejął Augustyniak. Pociągnął kilkanaście metrów, dograł do Josue, a ten przerzucił na lewą stronę do Mladenovicia. Serb nie zastanawiał się, ale błyskawicznie dośrodkował w pole karne, a piłkę na bramkę zamienił strzałem głową Paweł Wszołek. Pomocnik Legii zdjął koszulkę i wybiegł w stronę trybun, za co dostał żółtą kartkę. To jednak mało istotne, liczy się to, że Legia prowadziła już 3:1. Wtedy Legia przejęła już inicjatywę. Były próby akcji, Kapustka dwa razy fajnie ograł technicznie wprowadzonego po przerwie Ledermana. Młody zawodnik, który był w kadrze na ostatnim zgrupowaniu nie miał szans w starciach z byłym kadrowiczem. Tak, jakby Kapustka chciał udowodnić Fernando Santosowi, że wciąż nadaje się do reprezentacji Polski. Po zejściu byłego reprezentanta Lederman pokazał wreszcie, że coś potrafi. Strzelił fajnie z dystansu, minimalnie niecelnie. Ostatecznie Legia wygrała 3:1.

Hit spełnił oczekiwania

Hit spełnił oczekiwania. A liga będzie ciekawsza. Kolejne spotkanie legioniści rozegrają w Legnicy z Miedzią. Raków jedzie do Radomia na spotkanie z Radomiakiem. Zaś za dwa tygodnie do Warszawy przyjedzie Lech. Częstochowianie podejmą Widzew. Do końca sezonu zostało osiem spotkań. Legia musi wygrywać wszystko. Raków potknąć się trzy razy. Łatwo nie będzie. Jednak w jednym podopieczni Kosty Runjaicia mają zdecydowaną przewagę. Nic nie muszą – cel, awans do pucharów, tytuł drużyny wiosny i wygraną z Rakowem osiągnęli. Wszystko co ponad będzie dodatkowym, miłym bonusem Raków niektórzy już koronowali. O ile o sensacje w Radomiu, czy Legnicy jest ciężko, tak z Lechem czy Widzewem wcale częstochowianie wygrać nie muszą.

Legia Warszawa – Raków Częstochowa 3:1 (2:1)

1:0 Tomas Pekhart (15’)

2:0 Rafał Augustyniak (30’)

2:1 Bartosz Nowak (32’)

3:1 Paweł Wszołek (63’)

Legia Warszawa: Dominik Hładun – Yuri Ribeiro, Rafał Augustyniak, Artur Jędrzejczyk – Paweł Wszołek, Bartosz Slisz, Josue (90’ Igor Strzałek), Bartosz Kapustka (84’ Jurgen Celhakia) , Filip Mladenović – Ernest Mući (84’ Carlitos), Tomas Pekhart (76’ Maciej Rosołek)

Raków Częstochowa: Vladan Kovaćević – Stratos Svarnas, Zoran Arsenić, Milan Rundić – Fran Tudor, Gianis Papanikolaou (77’ Marcin Cebula), Vladislav Koczerhin (67’ Ben Lederman), Bartosz Nowak, Patryk Kun (67’ Jean Carlos Silva) – Ivi Lopez, Sebastian Musiolik (46’ Vladislavs Gutkovskis)

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img