czwartek, 25 kwietnia, 2024

Zagraniczny, polski, czy mieszany? Opcje selekcjonerskie

Trwa spór, czy selekcjonerem powinien być trener polski, czy może zagraniczny. Jest trzecia opcja – Polak, z zagranicznej szkoły trenerskiej (np. ktoś, kto przez lata grał i pracował jako selekcjoner, czy trener w innych krajach). Dla mnie opcja ma mniejsze znaczenie, liczy się fachowość. Choć faktycznie – w Polsce tych nadających się jest mniej. Jakie nazwiska można zaakceptować?

Kryteria podstawowe – polski kandydat na selekcjonera musi mieć JAKIEŚ doświadczenie przy reprezentacji, w młodzieżówce itd., a obcokrajowiec już mieć w CV prowadzenie (z wynikami) dobrej reprezentacji. Oczywiście do tego doświadczenie z klubami, w mocnej lidze, czy dorobek piłkarski są także mile widziane. Kluczowy jest jednak argument o doświadczeniu z kadrą. I powód jest jasny. Selekcjonerzy, którzy w XXI wieku COŚ osiągnęli, to doświadczenie z kadrą mieli. Waldemar Fornalik, Franciszek Smuda doświadczenia takiego nie mieli. Polegli na całej linii. Choć Smuda miał dorobek klubowy wcześniej, a Fornalik wiele osiągnął później.

Ten nie chce, dla tego za wcześnie, dla innego za późno

Doświadczenie z kadrą BYĆ MUSI. Dlatego całkowicie nie przekonują mnie kandydatury Stevena Gerrarda, świetnego piłkarza, ale bez doświadczenia z kadrą, Henninga Berga, Nenada Bjelicy, a z polskich Marka Papszuna. Z trenerów krajowych (klasycznie krajowych) spełniał warunki Maciej Skorża i był jedynym, który nadaje się w pełni. Był, bo wybrał prace w Japonii. I kadrze grzecznie, ale odmówił. Michał Probierz i Marcin Brosz prowadzą młodzieżówkę od niedawna. Bez żadnej złośliwości – niech tam się zbudują. Maciej Stolarczyk ma trochę zbyt małe doświadczenie (choć młodzieżówkę prowadził). Natomiast Jacek Magiera – mój osobisty faworyt za czasy w Legii – niestety miał ostatnio fatalny okres w klubie. Więc Stolarczyk z Magierą – tak, ale jako asystenci, potencjalni następcy. Adam Nawałka – już raczej nie jego czas.

Jakby wygrać Euro ze Słowacją

Z kandydatur zagranicznych mnie osobiście przekonywał Vladimir Petković – kandydat, który ze Szwajcarią, drużyną podobną potencjałem do polskiej nie dość, że wykręcił przyzwoite wyniki (za każdym razem wyjście z grupy na turnieju, wyeliminowanie Francji, do tego widowiskowa gra). Ale z każdym dniem w moim rankingu rosły akcje Herve Renarda. Nie chodzi o jakąś tam odprawę do Saudów (zabieg PR). Ani nawet wygraną z Argentyną, ale cały dorobek do tej pory. Otóż Herve Renard jako selekcjoner wywalczył wielkie sukcesy z drużynami z Afryki. Najpierw, w 2010 roku awansował z drużyną Zambii do ćwierćfinału Pucharu Narodów Afryki. Bez sukcesów prowadził Angolę. Wrócił do kadry Zambii i zdobył z nią mistrzostwo kontynentu w 2012 roku! Dla jasności – Zambia to w rankingu FIFA zespół sąsiadujący z Luksemburgiem!

W Afryce jest mniej mocnych drużyn, nie można twierdzić, że sukces z Zambią to jak mistrzostwo Europy zdobyte przez zawodników Luksemburga. Ale porównanie do Słowacji byłoby już uprawnione. Złoty medal Euro ze Słowacją, czy Słowenią? Szkoleniowiec, który tego dokona, to byłby prawdziwy top! I Renard stał się trenerską gwiazdą w Afryce. W roku 2015 wygrał Puchar Narodów Afryki z Wybrzeżem Kości Słoniowej. I znów dochodzi ważny element – prowadził WKS w czasie, gdy odchodziło złote pokolenie, następowała wymiana ludzi. Analogia czytelna – słaba Zambia (dużo bardziej, niż przeciętna Polska). Przechodząca wymianę pokoleniową drużyna Wybrzeża Kości Słoniowej (taka wymiana chcąc nie chcąc czeka Polskę). W roku 2017 Renard z zespołem Maroka grał „tylko” w ćwierćfinale PNA. Za to na mistrzostwach Świata jego zespół nie wyszedł z grupy. Ale zaprezentował się doskonale, postawił się Portugalii, zremisował z Hiszpanią. To Renard w dużym stopniu przyczynił się do budowy siły obecnego Maroka.

Kasperczak. Z sukcesami w Afryce i nie tylko

I tu płynnie możemy przejść do trzeciej grupy – szkoleniowców polskich, z dorobkiem i doświadczeniem na Zachodzie. Płynnie, bo najlepszy z nich – Henryk Kasperczak – również osiągał sukcesy z afrykańskimi drużynami. Wielki polski piłkarz, potem grał i trenował we Francji. W Lugue 1 był trenere sezonu, wygrał puchar Francji z Metz, grał w pucharach z Montpellier, prowadził Lille, czy Bastię. Jako selekcjoner wywalczył w 1994 roku trzecie miejsce PNA z Wybrzeżem Kości Słoniowej. W roku 1996 zdobył wicemistrzostwo Afryki z drużyną Tunezji. A w roku 1998 dotarł z Orłami Kartaginy do ćwierćfinału w kontynentalnym czempionacie, gdzie odpadł po karnych. Następnie prowadził zespół na Mistrzostwach Świata we Francji. Tam jednak nie wyszedł z grupy. W roku 2002 zajął czwarte miejsce w mistrzostwach Afryki z drużyną Mali. Kolejnym etapem są sukcesy z Wisłą Kraków (mistrzostwo Polski, 1/8 finału Pucharu UEFA). Ostatnia praca to Tunezja i ćwierćfinał Pucharu Narodów Afryki.

W przypadku Kasperczaka są w zasadzie same plusy i jeden poważny minus – zaawansowany wiek i brak pracy w ostatnich latach. Choć pojawiła się opcja, wymyślona przez byłego reprezentanta i podopiecznego Kasperczaka w Wiśle, Kamila Kosowskiego, by to pan Henryk został selekcjonerem na przykład do Euro, a przy nim szkolił się asystent i potencjalny następca. Kolejni szkoleniowcy z opcji „mieszanej” to Piotr Nowak – były piłkarz, potem trener w MLS i selekcjoner młodzieżówki Stanów Zjednoczonych. Ostatnie epizod w Jagiellonii Białystok pokazuje, że raczej ten szkoleniowiec jest już poza grą. Z kolei Jan Urban ma doświadczenie w Hiszpanii i w Polsce. Problemem jest dłuższy okres bez większych sukcesów (jakieś 10 lat). Opcja z Kasperczakiem i doradcą, nie byłaby zła. Z Renardem, byłaby świetna. Pomysł zatrudnienia Petkovicia, Bento, wart jest rozważenia. Steven Gerrard to jednak ogromne ryzyko. Chyba nie warto go podejmować.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img