niedziela, 19 maja, 2024

Dramatyczna epidemia grypy. Najgorzej od dekady

W Polsce na grypę szczepi się tylko 7 proc. społeczeństwa. Ten sezon zachorowań jest najpoważniejszy od dekady – alarmują eksperci.

„Zastanawiam się, dlaczego wielu ludzi przestało wierzyć w postęp nauki. Przecież każdy chce wsiąść do nowego samochodu czy pojechać nowoczesnym pociągiem. Mieć w ręku nowoczesny telefon lub komputer. Jednocześnie boimy się szczepień. To jest niezrozumiałe, bo przecież dążymy do postępu i trzeba z niego korzystać” – mówi dr n. farm. Leszek Borkowski, prezes Fundacji Razem w Chorobie. Jak ocenia, podejście Polaków do szczepień się pogarsza, co obrazuje chociażby przykład wyszczepialności przeciw grypie, który w Polsce jest rekordowo niski. Ooscyluje raptem wokół 7 proc. W tym roku sytuacja epidemiczna z powodu grypy jest najpoważniejsza od 10 lat.

Wzrost ruchów antyszczepionkowych

„Podejście Polaków do szczepień się pogorszyło. Wcześniej nie obserwowano tak silnych ruchów antyszczepionkowych. Szczepienia były obowiązkowe. Wszyscy się szczepili, dzięki czemu jako kraj po II wojnie światowej poradziliśmy sobie z całą masą chorób zakaźnych. Wydawało się, że będzie wspaniale. Nie było, co pokazała pandemia wirusa SARS-CoV-2, która zabrała w Polsce prawie 120 tys. ludzi. Wielu z nich żyłoby, gdyby było zaszczepionych” – mówi agencji Newseria Biznes dr n. farm. Leszek Borkowski. W Polsce pandemia COVID-19 zaczęła się w marcu 2020 roku. Spowodowała dotąd blisko 6,4 mln zakażeń, prawie 119 tys. zgonów. Szczepionki pojawiły się pod koniec grudnia 2020 roku. Do 8 stycznia br. podano łącznie blisko 57,9 mln dawek. Liczba osób w pełni zaszczepionych przekracza 22,6 mln. To ok. 60 proc. populacji.„Wyszczepialność w Polsce jest porównywalna z Gambią czy Senegalem. Nie można jej porównać do krajów starej Europy, bo tam jest ona dużo wyższa”–  mówi prezes Fundacji Razem w Chorobie.

„W przypadku grypy wyszczepialność w Europie sięga 70 proc. W Polsce miejscami jest na poziomie 2 proc., różnica jest dramatyczna. Wszyscy, którzy pracują w ochronie zdrowia, powinni systematycznie, spokojnie, małymi krokami przekonywać pacjentów do szczepień. Chodzi o to, żeby przyszedł w Polsce czas, że ludzie będą chcieli się szczepić, ponieważ patogeny nam nie odpuszczą. COVID-19 nie był z pewnością ostatnią pandemią. Nie wiadomo, kiedy pojawi się nowa. Może za 50 lat, a może za dwa lata” – mówi Leszek Borkowski. W badaniu CBOS z października 70 proc. ankietowanych Polaków zadeklarowało, że zaszczepiło się przeciwko COVID-19 przynajmniej jedną dawką. Ponad jedna czwarta poprzestała na podstawowej dawce i nie zdecydowała się na szczepienia przypominające. W kolejnych tego typu badaniach widać rosnący odsetek osób, które deklarują nieszczepienie się (30 proc.). Eksperci łączą to ze spadającą liczbą zakażeń i lżejszym przebiegiem COVID-19 w ostatnich miesiącach. Wpływa to na mniejszą presję społeczną w kwestii szczepień.

„A na księżycu są niedźwiedzie”

Badania opublikowane w magazynie „Lancet” wskazują jasno. Od grudnia 2021 do grudnia 2022 roku szczepionki przeciwko COVID-19 zapobiegły prawie 20 mln zgonom w 185 krajach. „Zastanawiam się, dlaczego wielu ludzi przestało wierzyć w postęp nauki. Przecież każdy chce wsiąść do nowego samochodu, pociągu, mieć w ręku nowoczesny telefon lub komputer. Jednocześnie boimy się szczepień. To jest niezrozumiałe, bo przecież dążymy do postępu i trzeba z niego skorzystać” – podkreśla dr n. farm. Leszek Borkowski.  „Wszystkie te bzdury, które krążą o wszczepianiu chipów, są równie dobre jak opowiadanie, że na Księżycu są niedźwiedzie. Czasami takie opinie krążą, żyją własnym życiem, ale człowiek po to ma rozum, żeby z niego korzystał. I kiedy to robi, to mniej choruje” – mówi prezes Fundacji Razem w Chorobie. Wskazuje, że żadna szczepionka nie chroni przed zachorowaniem w 100 proc. Jej skuteczność często zależy m.in. od upływu czasu i indywidualnych predyspozycji.

Mimo to szczepienia pozostają podstawową metodą profilaktyki i dają największą szansę na łagodny przebieg choroby. „Szczepienie nie jest wieczne, każde szczepienie daje słabszy efekt w czasie i to zależy od rodzaju szczepionki i organizmu pacjenta. Jeden zaszczepiony w dzieciństwie będzie wciąż odporny po czterdziestce, drugi już nie. To wychodzi, kiedy badamy przeciwciała, czyli odporność na daną infekcję, np. w związku z wyjazdem do egzotycznego kraju. Okazuje się, że dorośli ludzie często tych przeciwciał nie mają, więc trzeba doszczepiać” – mówi farmakolog. Oprócz COVID-19 w tym sezonie jesienno-zimowym największym zmartwieniem szpitali i przychodni jest również wirus RSV. Szczególnie niebezpieczny dla małych dzieci, seniorów, osób z chorobami kardiologicznymi albo układu oddechowego. Także silny nawrót zachorowań na grypę, która może prowadzić do bardzo poważnych powikłań zdrowotnych. Choć organizacje zdrowia publicznego co roku przypominają o tym, jak ważne są szczepienia przeciw grypie – w tym roku te zalecenia mogą się okazać szczególnie ważne.

Poziom szczepień bardzo niski

Jak informuje OPZG, tak poważnej sytuacji epidemicznej z powodu grypy nie było w Polsce od 10 lat. Przytaczane przez program dane epidemiologiczne Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny wskazują, że w okresie od 1 września do 31 grudnia 2022 roku doszło do ponad 2,43 mln przypadków zachorowań na grypę oraz 12,2 tys. skierowań pacjentów do szpitali. W trakcie dwóch ostatnich tygodni grudnia zmarły 24 osoby. Dlatego OPZG apeluje o rozwiązania, które mają odciążyć placówki podstawowej opieki medycznej. Chodzi m.in. o możliwość szczepienia dzieci przez farmaceutów czy uruchomienie mobilnych punktów szczepień, wprowadzenie powszechnego systemu e-skierowań na szczepienia przeciw grypie dla wszystkich Polaków, przy uwzględnieniu ich refundacji. W Polsce tymczasem poziom wyszczepialności przeciw grypie jest bardzo niski – w sezonie 2021/2022 nie sięgnął nawet 7 proc.

To i tak było wynikiem dwukrotnie wyższym niż w ostatnich 10 latach (dane Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy). Wciąż bowiem pokutuje mit, że grypa to cięższe przeziębienie, przez co wielu pacjentów – zamiast się szczepić lub odwiedzić lekarza – woli przechorować ją w domu. Wszystko, co robimy, powinno być poparte rzetelną wiedzą. Samoleczenie jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ odciąża gabinety lekarskie i SOR-y w szpitalach z błahych problemów, ale powinno być to robione z umiarem. Trzeba pamiętać, że leki to nie cukierki i im mniej, tym lepiej. Namawiam, żeby brać je rozsądnie i jeżeli nie posiadamy wystarczającej wiedzy, korzystać z fachowej porady farmaceutów w ramach opieki farmaceutycznej. Dziś łatwiej się dostać do apteki, których mamy w Polsce dużo, niż odczekać w przychodni wśród zainfekowanych – mówi dr n. farm. Leszek Borkowski.

(Newseria)

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img