piątek, 29 marca, 2024

Przesunięcie wyborów. Kolizja będzie zawsze

W ubiegłym tygodniu Sejm odrzucił senackie weto i ostatecznie uchwalił ustawę o przedłużeniu kadencji organów jednostek samorządu terytorialnego. Jeżeli prezydent ją podpisze, bieżąca kadencja rad gmin, sejmików województw, wybranych bezpośrednio wójtów, burmistrzów i prezydentów miast potrwa dłużej. Zamiast do 30 listopada 2023 roku do 30 kwietnia 2024 roku. Samorządy, którym niekoniecznie podoba się ta decyzja, wskazują m.in. na wątpliwości konstytucyjne. Argumentują także, że ta jednorazowa kolizja wyborów zostanie zastąpiona inną, za to regularną.  Na wiosnę 2024 roku zaplanowane są bowiem wybory do Parlamentu Europejskiego. I tu kolizja będzie co pięć lat.

 

Chodzi o projekt ustawy o przedłużeniu kadencji organów jednostek samorządu terytorialnego oraz o zmianie Kodeksu wyborczego. Przesuwa on wybory do rad gmin, powiatów, sejmików wojewódzkich, rad dzielnic Warszawy, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast o pół roku. Samorządy, których kadencja upływa w przyszłym roku, swą kadencję pełnić bęsą do 30 kwietnia 2024 roku. Sejm przyjął go w błyskawicznym tempie, już w końcówce września br. Miesiąc później odrzucił go Senat. Jednak w ubiegłym tygodniu, 4 listopada br. Sejm zagłosował przeciwko tej decyzji. Teraz ustawa trafiła na biurko prezydenta. Jeśli Andrzej Duda  ją podpisze, wejdzie w życie po 14 dniach od ogłoszenia. „Przedłużenie kadencji samorządów – chcę to bardzo wyraźnie powiedzieć – niekoniecznie nam się podoba. Konstytucja i prawo materialne bardzo wyraźnie ustalają, kiedy powinny się odbyć wybory. One powinny się odbyć jesienią 2023 roku. Owszem, chcielibyśmy, aby na stałe wybory były wiosną, bo wtedy łatwiej by nam było planować budżety. Ale nie zmienia się reguł w trakcie gry. Więc mówimy: niech wybory będą wiosną, ale po zakończeniu tej kadencji” – mówi agencji Newseria Biznes Marek Wójcik, pełnomocnik zarządu Związku Miast Polskich, sekretarz Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego nie kryje, że ZMP dość krytycznie podchodzą do zmiany terminu wyborów.

Wybory kolidują z parlamentarnymi?

Zgodnie z kalendarzem wyborczym wybory samorządowe powinny się odbyć jesienią 2023 roku. Podobnie jak wybory parlamentarne. Klub PiS, który zaproponował rozdzielenie tych wydarzeń, argumentował zmianę przede wszystkim problemami logistycznymi. Autorzy proponowanych zmian w przepisach wskazywali m.in., że kumulacja wyborów przekracza możliwości Krajowego Biura Wyborczego oraz Państwowej Komisji Wyborczej. Prezes ZMP Zygmunt Frankiewicz 6 listopada br. w oficjalnym piśmie zaapelował do prezydenta Andrzeja Dudy o niepodpisywanie nowej ustawy. Wskazał, że budzi ona wątpliwości natury prawnej. Zmiana terminu wyborów spowoduje też, że jednorazowy konflikt wyborczy w 2023 roku zostanie zastąpiony stałym konfliktem z wyborami do Parlamentu Europejskiego. W obu przypadkach kadencje trwają bowiem po pięć lat. „Gdyby wybory samorządowe odbyły się jesienią przyszłego roku, to następna zbitka wyborcza przypadłaby dopiero za 20 lat” – zauważa przedstawiciel ZMP. „Zmieniając termin na wiosnę 2024 roku, fundujemy sobie systematyczny konflikt” – dodaje. List przypomina, że w 2005 roku miała miejsce kumulacja wyborów parlamentarnych (25 września) i prezydenckich (9 października). Bliski termin nie spowodował  żadnych istotnych komplikacji. W roku 2023 możliwe jest zgodne z prawem zarządzenie wyborów samorządowych i parlamentarnych w odstępie sześciu tygodni.  Jest on wystarczającym czasem, by poszczególne etapy kalendarzy wyborczych nie kolidowały ze sobą” – ocenia ZMP.

Zmiana ma pewne zalety

Wydłużenie kadencji samorządów w do 5,5 roku ma jednak pewne zalety, ponieważ pozwoli obecnym włodarzom miast i gmin dokończyć trwające inwestycje i zrealizować obietnice z poprzednich wyborów. „Zawsze w trakcie kadencji ten ostatni rok jest najbardziej obfity w inwestycje, to jest zjawisko zupełnie normalne. Chcemy zrealizować projekty, do których się przygotowywaliśmy. I nie ukrywam, że być może dzięki temu wygrać również kolejne wybory. Ale przede wszystkim chodzi o to, żeby zamknąć projekty ważne dla społeczności lokalnej. Dlatego m.in. sądzę, że rok 2023 będzie bogaty w inwestycje. Będziemy chcieli zamknąć tę kadencję z realizacją obietnic, które składaliśmy” – mówi Marek Wójcik. Problem w tym, że opracowywane przez obecne władze budżety, plany inwestycyjne będą realizowane przez nich, tylko przez ich następców. „Jesienią tego roku podejmiemy decyzje, które będą dotyczyły kolejnych lat. I tych osób, które przyjdą po nas – zauważa pełnomocnik zarządu Związku Miast Polskich. „Podejmiemy ważne decyzje dotyczące kolejnej kadencji ze swaświadomością, że dzisiaj w niektórych kwestiach to planowanie się skraca. Przykładowo w przypadku zakupów energii elektrycznej mało kto będzie dziś zawiązywać kontrakty dwu- czy trzyletnie. To będą raczej krótkie okresy, bo mamy w tej chwili duże wahania cen”.

W interesie posłów i senatorów

W jego ocenie do decyzji o przesunięciu dat mogły się przyczynić polityczne argumenty. Osoby, które jesienią nie dostaną się do Sejmu czy Senatu, będą mogły ponownie próbować swoich sił. Ale już w wiosennych wyborach samorządowych.

(Newseria)

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img