sobota, 20 kwietnia, 2024

Kliknął w reklamę. Stracił 56 tys. złotych. Jak oszukują mieszkańców Mazowsza

Mieszkańcy Mazowsza padają ofiarami oszustów. Ci starsi najczęściej „na wnuczka” lub „na policjanta”. Młodsi „na miłość” bądź „na inwestycję”. W ten ostatni sposób pieniądze stracił 71-letni mieszkaniec Płocka. Nie jest jedyny.

Na Mazowszu w ostatnim czasie doszło do wielu osób. Były zakochane panie płacące krocie rzekomo zakochanym w nich żołnierzom armii USA, w podobny sposób wpadali też panowie. Były osoby, do których dzwonili pracownicy banku, żądając zainstalowania zdalnego pulpitu. Potem na oczach ofiar czyściły konto. Ci najmniej naiwni potrafili wpłacić pieniądze na konta fundacji charytatywnych, które potem okazywały się oszukane.

Kliknął w reklamę, stracił 56 tysięcy złotych

Jak poinformowała w minionym tygodniu mazowiecka policja, starszy mieszkaniec Płocka uwierzył reklamie. Banner reklamowy kusił wysokimi zyskami. Mężczyzna
kliknął w ikonę, a następnie wpisał swój numer telefonu w formularzu kontaktowym. Po pewnym czasie telefonicznie z 71-latkiem skontaktował się mężczyzna. Przedstawił się jako „ekspert finansowy” specjalizujący się w inwestowaniu. Zachęcał, by na początek senior zainwestował drobną sumę pieniędzy. Mężczyzna postanowił spróbować i wpłacił 900 zł. Zyski z inwestowania miały być wpłacane na specjalnie założone konto handlowe. Oszust systematycznie kontaktował się z płocczaninem i zachęcał do dalszego inwestowania – relacjonuje policja. Oszust polecił również, aby 71-latek kliknął w link specjalnej aplikacji, umożliwiającej zdalną obsługę pulpitu, a następnie zalogował się do swojego banku. Dzięki temu „ekspert finansowy” sprawdził ile senior ma pieniędzy na koncie i dalej zachęcał do inwestowania.

Oszukańczy proceder trwał od lipca. Oszust kontaktował się z 71-latkiem, ten logował się do swojej bankowości elektronicznej i podejmował decyzję ile chce zainwestować. Następnie oszust, zdalnie obsługując pulpit, wpisywał tytuł przelewu oraz numer rachunku bankowego, na który przekazywane były pieniądze. Jak się później okazało, trafiały one na rachunki w zagranicznych bankach. Mężczyzna w pewnym momencie postanowił sprawdzić stan swojego konta. Okazało się, że zamiast zarobić stracił prawie 56 tysięcy złotych – relacjonuje policja.  Jak podkreśla, takich spraw jest więcej. Fałszywi analitycy czyszczą ludziom ich konta, często wręcz na oczach pokrzywdzonych. Czasem zaciągają ich kosztem pożyczki. Jak podkreślają policjanci pokrzywdzeni tego rodzaju przestępstwem to często osoby w średnim wieku, które powinny być dość dobrze zorientowane w kwestii płatności internetowych. Mimo to oszustom udaje się ich okradać.

Oszustwa „na lekarza/żołnierza z misji”

Oszustwa na zdalny pulpit to tylko jeden z rodzajów tego typu przestępstw. Oszuści często podają się też na lekarzy, bądź żołnierzy przebywających na misjach. W mediach społecznościowych zawiązują z kimś znajomość. Często rozkochują swoją ofiarę. Mieszkanka Mazowsza kilka miesięcy temu przelała swoje oszczędności mężczyźnie, który podawał się za lekarza przebywającego na misji wojskowej. I tylko dzięki pieniądzom od kobiety miał móc stamtąd wrócić. Mieszkaniec Mazowsza uwierzył, że koresponduje z amerykańską wojskową. Przelał jej oszczędności, rzecz jasna ich nie odzyskał. Do standardowych oszustw należą też te „na policjanta”, czy „na wnuczka”. Tu ofiarami padają starsi ludzie. A taktyka przestępców jest taka, że dzwonią oni do starszej osoby. Mówią np., że wnuczek miał wypadek, potrzeba środków na pomoc. Jeśli oszust widzi, że ofiara się nabrała – korzysta. Jeśli widzi, że nie, dzwoni jego wspólnik – podający się na policjanta. I mówi, że potrzeba pieniędzy po to, by oszusta złapać.

To rzecz jasna jeden z modeli. Oszuści są bardzo kreatywni. Mają pomysły na  oszukanie ludzi młodych, starszych, w średnim wieku. Osoby, które nigdy nie nabrałyby się fałszywym wnuczkom, czy policjantom, padały ofiarami „pracowników banku”, którzy dzwonili z numeru imitującego infolinię. Z kolei osoby, które w życiu nie uwierzyłyby miłosnym wyznaniom fałszywych wojskowych z USA, potrafiły wpłacać pieniądze na konta zbiórek rzekomo charytatywnych. W rzeczywistości zasilały one rachunki oszustów. Należy zachować szczególną ostrożność. Gdy dzwoni ktoś mówiąc, że stało się coś złego komuś z rodziny, możemy łatwo to sami zweryfikować. Policja nigdy nie dzwoni prosząc o prawdziwe pieniądze. Raczej niemożliwe jest, by pracownicy banku dzwonili do nas prosząc o zainstalowanie zdalnego pulpitu. Tym bardziej, by nagle pokochali nas żołnierze amerykańskiej armii, w dodatku niemający kasy na powrót do domu z misji. A w przypadku zbiórek charytatywnych należy stosować zasadę ograniczonego zaufania. I korzystać z tych, które są naprawdę wiarygodne.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img