wtorek, 23 kwietnia, 2024

Nie przenośmy Wisły na Podlasie

Jakiś czas temu, znajomy rozmawiał na temat moich filmików i felietonów z pewnym człowiekiem. Człowiek ten nie zostawił na mnie suchej nitki, uważając, że robię bardzo złą robotę, pokazując  mieszkańców województwa podlaskiego jako „mieszańców”. I zaraz dodał, że „przecież my tu mamy polską kulturę, polskie zespoły”. I  zaraz puścił mu nagranie, na którym śpiewał dziecięcy zespół regionalny:

„Płynie Wisła, płynie po polskiej krainie.
Zobaczyła Kraków, pewnie go nie minie”.

 

I cóż tu powiedzieć? Dobrze, że polskie zespoły z Podlasia śpiewają TAKŻE i takie pieśni. To piękna patriotyczna piosenka, ale czy to powinien być jeden ze sztandarowych przykładów kultury polskiej Podlasia w kontraście do tych „mieszańców Wesołka”? Już niestety w okresie międzywojennym byli tacy, którzy uważali, że przenoszenie żywcem stylu krakowskiego czy zakopiańskiego to „walka o polskość” tych ziem. Głupie to było myślenie, bo takie sztuczne przenoszenie Krakowa, Wisły i Zakopanego na wschód przynosiło zawsze skutek odwrotny i to nie tylko wśród prawosławnych.

Ignorancja nt. Kresów

Ktoś stąd powiedział mi wprost „co ty o tych Kresach, o tych kacapach ciągle piszesz”. Ręce mi opadły. „Kacapami” Ukraińcy (a wcześniej Tatarzy) nazwali Rosjan a dokładnie rosyjskich, moskiewskich najeźdźców. Sorry ale tylko debile i ignoranci mogą nazywać mieszkańców Kresów, także tych prawosławnych „kacapami”. Już kiedyś pisałem w „Telegrafie”, że w Polsce panuje totalna ignorancja, jeśli chodzi o Kresy i w ogóle o wschód. Polacy więcej wiedzą o stanach USA niż o naszych kresowych prowincjach. Więcej wiedzą o indiańskich plemionach w Ameryce niż o różnych grupach etnicznych na Kresach. Akurat osoba, która mi tych „kacapów” wypominała, nie była wykształcona, więc bardzo mnie to nie zdenerwowało. Jednak podobny stosunek i podobną „wiedzę” ma również wielu absolwentów wyższych studiów.

Dla wielu Polaków na dawnych Kresach i na Kresach wewnętrznych, czyli na Podlasiu mieszkają „różne ruskie” czy wręcz „kacapy” a tamtejsi Polacy też są dla nich „kacapowaci” i trzeba też ich „dopolonizować”. No, teraz, w ich oczach pojawili się tam też „banderowcy”, którym to mianem określają wszystkich Ukraińców a przynajmniej tych, którzy chcą niepodległości i własnej mowy. Trochę mi ta wiedza przypomina pewnego mieszkańca kresowej wioski mojego dziadka, który kiedy nauczył się czytać, przeczytał jakiś podręcznik seksuologiczny a potem bił babę za to, że nie ma wytrysku z pochwy. Mam nadzieję, że wojna na Ukrainie, która wywołała solidarność i współczucie Polaków, zacznie zmieniać ten chory i durnowaty obraz.

„Kresy wewnętrzne” i kontrowersje

Kontrowersje u niektórych budzi też używanie przeze mnie nazwy „Kresy wewnętrzne”. Po pierwsze dlatego, że dla wielu „Kresy” to z definicji jest to, co nam zabrali i za czym trzeba tęsknić. No i oczywiście pielęgnować w sobie żal i złość do tych, co nam te Kresy zabrali. Większość Kresów straciliśmy na skutek powojennej geopolityki, ale trochę też sami się do tego przyczyniliśmy przez swoją ignorancję, o której wcześniej napisałem. Nazwa „Kresy” kojarzy się też niektórym z peryferiami. To nie jest dobra definicja Kresów. Niektórzy podnoszą, że przecież to co nazywamy Kresami, to było centrum Rzeczypospolitej. Tak, było to centrum Rzeczypospolitej ale jednocześnie były to Kresy wschodnie Korony Polskiej i Kresy zachodnie Wielkiego Księstwa Litewskiego. I właśnie dlatego, że tam zlewały się różne kultury ludów Rzeczypospolitej, mogły to centrum stanowić. Jedno drugiemu nie przeczy!

Klaudiusz Wesołek

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img