Po napaści Rosji na Ukrainę, niektóre restauracje zmieniły nazwę dania „pierogi ruskie” na „ukraińskie”. Jest to wielkie nieporozumienie, bo pierogi ruskie nie mają nic wspólnego z Rosją a na Ukrainie, do niedawna znane były jeno na dawnych Kresach. Nazwa „ruskie” odnosi się do dawnej Rusi Halicko-Wołyńskiej, gdzie danie to powstało.
Do niedawna pierogi ruskie znane były tylko tam – na Wołyniu, w Galicji, na Chełmszczyźnie. Pamiętam, że u mnie w domu, niektórzy moi koledzy, po raz pierwszy w życiu jedli ten cudowny wytwór kresowej sztuki kulinarnej. Całkiem niedawno pierogi ruskie podbiły całą Polskę i podbijają Amerykę. Tam ich nazwę tłumaczyć należałoby dosłownie „Ruthenian dumplins” ale znane są raczej jako „Polish pierogi” albo po prostu „pierogi”. (analogicznie do polskiej kiełbasy o której mówi się „Polish kielbasa” a nie „sausage”, bo ona ma wszystkie „sosydże” pod sobą).
Fenomen pogranicza
Na Ukrainie pierogi ruskie są mało znane a w jej centralnej i wschodniej części prawie w ogóle. Wareniki (bo tak się po ukraińsku nazywają) można tam znaleźć z samym twarogiem lub też z samymi ziemniakami, ale rzadko w tym cudownym zestawieniu, który jest w pierogach ruskich. Natomiast, jeśli w ukraińskiej restauracji poprosicie o pierogi czy „pyryhy” to dostaniecie zapiekane paszteciki. Pewnie z czasem pierogi ruskie staną się popularne na całej Ukrainie, podobnie jak stało się to w Polsce. Jednak jest to fenomen południowo-wschodnich Kresów, polsko-ukraińskiego pogranicza.
Kulebiaki, kołduny, kiszka ziemniaczana itd.
Kuchnia kresowa słynie z wielu specyficznych i fantastycznych dań – barszcz ukraiński, kutia, kulebiaki, kołduny, kiszka ziemniaczana, kisiel z owsa itp. Wszystko jest wspaniałe ale dla mnie numer jeden to pierogi ruskie. Fantastyczny smak pozornie nieskomplikowanej potrawy. Podejrzewam, że wynaleziono je w jakimś bidnym gospodarstwie na Kresach, gdzie jedyna krowa była zacielona i nie było dość twarogu na pierogi, więc gospodyni „dobawiła” ziemniakami, nie spodziewając się, że z tej biedy wyjdzie tak cudowne arcydzieło sztuki kulinarnej. Potem dołączono do tego smażoną cebulkę. Niektórzy dodają ją do farszu a inni maszczą nią pierogi z zewnątrz. Niektórzy czynią jedno i drugie.
Myślę, że to cudowne arcydzieło kresowej kuchni, które stało się popularne w Polsce i w USA, wkrótce zawojuje cały świat. W sumie dziwne, że do tej pory nie zawojowało. Moim zdaniem są lepsze niż wszelkie włoskie „pasty” itp. Prawdopodobnie problemem była ich nazwa, wprowadzająca często w błąd.
Klaudiusz Wesołek