Nie pracował, nie dokładał się do domu. Znęcał się psychicznie i fizycznie nad mamą i tatą. Dostawał szału, gdy rodzice nie dawali na alkohol. Ich dramat trwał bardzo długo.
34-letni mieszkaniec Targówka odsiedział już wyrok za znęcanie się nad matką. Z więzienia wyszedł w 2020 roku. Ale przez ostatnie półtora roku bynajmniej nie poprawił się. Rodzice, nad którymi znęcał się fizycznie i psychicznie byli zastraszeni i tolerowali jego działania. Miarka przebrała się w ubiegłą środę. Jak informuje Komenda Stołeczna Policji, mężczyzna był w kilkudniowym ciągu alkoholowym. Wrócił do domu i zażądał od matki pieniędzy na alkohol. Kobieta odmówiła, więc syn zaczął ją wyzywać i szarpać. Wtedy pokrzywdzona zadzwoniła na policję. Zgłosiła, że jej syn jest agresywny, znęca się nad nią i mężem, nie pracuje i nadużywa alkoholu. Kobieta wyjaśniła, że 34-latek od kilku dni jest w ciągu alkoholowym, dzisiaj po raz kolejny wrócił do domu w stanie nietrzeźwości i zażądał od niej pieniędzy za zakup alkoholu. Gdy ta odmówiła, zaczął ją wyzywać i szarpać. Po godzinie 15.00 policjanci zjawili się w mieszkaniu. Jak relacjonuje policja, nawet w obecności mundurowych mężczyzna zachowywał się agresywnie wobec matki, nie chciał się uspokoić. Policjanci obezwławnili go, potem zatrzymali. Wszczęli procedurę niebieskiej karty. 34-latek trafił do komisariatu przy ul. Chodeckiej. Badanie alkomatem wykazało, że miał prawie 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Jego matka złożyła zawiadomienie o przestępstwie. Jak informuje policja. Funkcjonariusze w ciągu dwóch dni zebrali dowody świadczące o tym, że 34-latek od półtora roku znęcał się fizycznie i psychicznie nad rodzicami. Prokurator objął mężczyznę dozorem policyjnym. Podejrzany otrzymał nakaz natychmiastowego opuszczenia miejsca zamieszkania, zakazu zbliżania się i kontaktowania z pokrzywdzonymi. Następnie 34-latek w asyście policjantów udał się do miejsca zamieszkania, z którego zabrał rzeczy osobiste. Ponadto mundurowi pouczyli go, że naruszenie prokuratorskiego nakazu oraz zakazów może skończyć się dalszymi konsekwencjami prawnymi – podsumowuje policja.