Nie dość, że odpowie za kradzież, to jeszcze dostał mandat za okłamanie policjantów. Odpowie też za wcześniejsze sprawki. 30-letni złodziej złapany na Pradze.
Było późne popołudnie, gdy pracownicy ochrony w praskiej drogerii zauważyli, że młody człowiek wynosi elektryczną szczoteczkę do zębów wraz z końcówkami. Wartość towaru wynosiła 700 złotych. Na miejsce przyjechała policja. Funkcjonariusze próbowali wylegitymować 30-latka. Jak informuje Komenda Stołeczna Policji, zatrzymany powiedział, że nie ma dokumentów, podał swoje dane ustnie. Policjanci zawieźli go na komisariat. Tam przeszukali i znaleźli dowód osobisty. Na nazwisko inne, niż podane przez zatrzymanego w chwili zatrzymania. Wtedy 30-latek przyznał się, że prawdziwe dane to te z dowodu osobistego, a w drogerii podał dane brata, bo się bał konsekwencji – informuje policja. Okazało się, że bać było się czego. Gdy dzielnicowi sprawdzili prawdziwą tożsamość mężczyzny wyszło na jaw, że jest on poszukiwany. Sąd Rejonowy w Garwolinie wydał cztery nakazy doprowadzenia go w celu odbycia 45 dni zastępczej kary aresztu. Ponadto Prokuratura Rejonowa w Garwolinie wydała Zarządzenie o ustalenie jego miejsca pobytu do celów prawnych – relacjonuje policja. Dzielnicowi nałożyli na mężczyznę mandat karny za wprowadzenie ich w błąd podczas legitymowania. Sprawą zajęla sie Prokuratura Rejonowa Praga-Północ. 30-latek usłyszał zarzut kradzieży, za co grozi kara do pięciu lat więzienia. Po czynnościach procesowych trafił do aresztu, gdzie odbędzie zasądzone wcześniej kary pozbawienia wolności – podsumowuje policja.