czwartek, 25 kwietnia, 2024

19 lat w Unii Europejskiej. Czas na realną politykę (OPINIA)

Unia Europejska nie jest ani złotym grallem, eldorado, w którym spełniają się marzenia. Nie jest też jednak nowym sowieckim kołchozem, który odbiera nam niepodległość. Jest międzynarodową organizacją, w której opłaca się być, ale w której toczy się realna gra interesów. To, czym Unia będzie, zależy w dużej mierze od nas samych. (W kolejną rocznicę wejścia do Unii Europejskiej przypominamy nasz tekst sprzed roku)

Jak pisaliśmy przed rokiem, na unijną „osiemnastkę”, zagrożeń trzeba być świadomym. Jednak środowiska konserwatywne zamiast biadolić powinny wypracować własną agendę, odrębną i od dominującej dziś w UE skrajnej lewicy i od radykalnych proputinowskich, pseudokonserwatywnych grupek. Z kolei państwo takie jak Polska, w sytuacji, gdy Unia zmienia się w federację (a to fakt – można go co najwyżej różnie oceniać), powinno mieć gotowe scenariusze. By być podmiotem, a nie przedmiotem w tej grze. Niestety, nasza polityka idzie od ściany do ściany. Z jednej strony lizusostwo i chęć poklepania po plecach, z drugiej triumfalizm i machanie szabelką. To droga donikąd.

W latach 90-ych w Polsce toczyły się ostre spory polityczne. Ich tematem częściej była historia – podział postkomuna-postsolidarność oraz sprawy socjalne. Ale w jednym panował konsensus – w sprawie wejścia Polski do struktur zachodnich. W kwestii NATO (tu praktycznie zgoda była pełna) i Unii Europejskiej (tu była zgoda większości środowisk). W 2003 roku w referendum Polacy zdecydowali o przystąpieniu do Unii. A 1 maja 2004 roku nasz kraj formalnie stał się członkiem Wspólnoty.

Jak ocenić ten czas

Od tego czasu mija właśnie 18 lat. Jak ocenić ten okres? Na pewno największy plus stanowią inwestycje. Niektórzy zżymają się, że Polska płaci też składkę, inni krytykują, że powstał pewien patologiczny rodzaj biznesu, działający nie na sposób rynkowy, ale dzięki dotacjom i przy dotacjach. Jednak bez inwestycji kraj wyglądałby inaczej. Inna sprawa, że  środki te mogłyby być pewnie efektywniej wydawane. Ale wysyp ważnych (i mniej ważnych) inwestycji na przestrzeni lat jest niewątpliwie faktem.
Na minus z kolei można zapisać kryzys demokracji we Wspólnocie. Jedyny demokratycznie wybrany organ – czyli Parlament Europejski, jest klubem emerytów dla byłych polityków krajów członkowskich. Władza PE nie jest wielka. A najważniejsze decyzje zapadają w zaciszach gabinetów. Inne zagrożenie, to radykalizm ideologiczny. Z jednej strony rządzi skrajnie lewicowa agenda, której ulegają także formacje chadeckie i konserwatywne. Z drugiej, te prawicowe ruchy, które nie ulegają globalnej ideologii, często jechały na pasku Władimira Putina. Ale właśnie – to ruchy skrajne, zaś przynależność do Wspólnoty, nawet przy jej słabościach, Polskę zabezpiecza też geopolitycznie. Atak na nas byłby już też atakiem na Unię.

Celem uniknięcie wojny

I jeszcze jedna istotna kwestia – sensem tworzenia Wspólnoty było uniknięcie wojny w Europie. To się na terenie Unii udało, choć wojna toczy się tuż przy granicy UE.
Osobną kwestią jest nurt federalistyczny, czyli powstawanie jednego państwa, To może oznaczać albo utratę niepodległości krajów członkowskich,  albo z czasem wzmocnienie jego członków.  Wszystko zależy od tego, jak będzie Unia wyglądać, jak będzie się kształtować polityka poszczególnych państw i samych obywateli. Wreszcie – jaki profil państwo to przybierze. Bo nieprawdą jest mówienie przez część prawicy, jakoby Unia była od zawsze organizacją skrajnie lewicową, komunistyczną, przez skrajną lewicę budowaną. Ojcowie założyciele Unii byli konserwatystami. Robert Schuman jest nawet Sługą Bożym, kandydatem na ołtarze Kościoła katolickiego.

Jaka Unia

Dziś faktycznie UE jest targana sporem pomiędzy skrajną lewicą, która swoją agendę narzuca, a demagogicznymi i prorosyjskimi małymi partyjkami. Jednak rozsądne środowiska konserwatywne powinny zawalczyć o to, by Unię naprawić, poprawić, zmienić. Stworzyć własną agendę. Konserwatywną i ponadnarodową. A rola państw? Tu też pole do popisu. Kraje takie jak Polska powinny prowadzić własną, skuteczną politykę, która w ramach wspólnoty je wzmocni. Niestety, w Polsce są z jednej strony  środowiska, które chcą stawiać na klepanie po plecach i pochwały od największych graczy, co bynajmniej nie jest korzystne dla kraju. Z drugiej środowiska machające szabelką, traktujące Unię jako pole do podkreślania własnej siły, której tak naprawdę nie mają. Kreślące miraże, nie mające odzwierciedlenia w rzeczywistości. Obie postawy – i pełna uległość, i totalna megalomania – nie są dla Polski dobre. Potrzeba wreszcie skutecznej polityki w ramach UE. Niestety, na razie jej nie widać.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img