piątek, 29 marca, 2024

Agresja Rosji na Ukrainę wpływa też na turystykę

W branży turystycznej jest spora niepewność. Jednak Polacy i tak chcą podróżować – twierdzą eksperci.

Jak powiedział agencji informacyjnej Newseria Marek Kamieński, ekspert Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych, turystyka jest czuła na sytuacje stresowe. Czynniki takie, jak pandemia, czy wojna w Ukrainie mają na ruch turystyczny ogromny wpływ. Jednak  mimo niepewności związanej z wojną Polacy wciąż chcą podróżować. I to zarówno po kraju, jak i w kierunkach egzotycznych – do Meksyku, czy na Karaiby. Latem turyści muszą się jednak spodziewać znaczącego wzrostu cen. Wg ekspertów wszelkie sytuacje typu wojny, wybuchy wulkanów, ataki terrorystyczne czy strajki linii lotniczych mają oczywiście olbrzymi wpływ na turystykę. Zarówno  polską i światową. – Po prostu zaczynamy się bać. Z drugiej strony wiosna sprzyja temu, że chcemy wyjechać, chcemy normalności. Co za tym idzie, ruch w biurach podróży jest duży. Popularnością cieszą się polskie morze, góry i Mazury, ale również ciepłe zagraniczne kierunki – mówi agencji Newseria Biznes Marek Kamieński.

40 proc. Polaków wybiera się za granicę

Badanie przeprowadzone przez Wakacje.pl wskazuje, że w tym roku na zagraniczny urlop wybiera się 40 proc. dorosłych Polaków, z czego 46 proc. skorzysta przy tym z usług biura podróży. W tym roku Polacy chcą wypoczywać w Grecji, Hiszpanii, Turcji, Chorwacji, we Włoszech. A dalej w Egipcie, Bułgarii, na Cyprze, Malcie i w Tunezji. Jak wskazuje ekspert OSAT, wśród polskich turystów rosnącą popularnością cieszą się także kierunki karaibskie, czyli Meksyk, Dominikana i Kuba. W Meksyku Polacy są aktualnie trzecią największą grupą turystów. Zaraz po Amerykanach i Kanadyjczykach. – To są kierunki, które w tym momencie rozwijają się wspaniale. Latają tam cztery pełne dreamlinery tygodniowo, w lato ma być już sześć– siedem pełnych samolotów po 320 osób. Więc można powiedzieć, że staliśmy się monopolistami – mówi Marek Kamieński.

Nie ma oczywiście ruchu w kierunku wschodnim. Ustały nie tylko loty do Rosji, ale też do napadniętej przez nią Ukrainy. Natomiast zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Rosją, Ukrainą i Białorusią nie ma większego przełożenia na wielkość ruchu turystycznego na Daleki Wschód, na Indonezję, czy Bali. Samoloty muszą nakładać drogi, ale kierunek popularny być nie przestał. Jest inny problem. – Bardziej pokutuje to, że w dalszym ciągu aktualny jest temat pandemii. Niektóre kraje ze Wschodu niekoniecznie chcą jeszcze przyjmować turystów. Natomiast omijanie terytoriów rosyjskich, ukraińskich i białoruskich nie jest dziś specjalnie wielkim problemem dla turystyki zorganizowanej – zapewnia Marek Kamieński.

(Newseria)

 

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img