czwartek, 28 marca, 2024

Kresy Północno-Zachodnie, czyli Gdańsk i Pomorze

Tym razem, w naszym przeglądzie kresowych regionów, tych dawnych i tych obecnych, wewnętrznych, odjeżdżamy daleko na zachód, bo przecież szeroko rozumiane Kresy to nie tylko wschód, chociaż z nim są najbardziej kojarzone.

Nasze Kresy północno-zachodnie czyli Pomorze, zwane gdańskim od swojego głównego miasta, już od wczesnego Średniowiecza było terenem wpływów słowiańskich niemieckich, skandynawskich, prusko-bałtyckich a nawet holenderskich. Gdańsk leżał pomiędzy Kaszubami i Kociewiem, będąc jednak odrębny od tych dwóch regionów. Z kolei po II Wojnie Światowej Gdańsk stał się celem „exodusu” ludzi z Kresów Wschodnich, głównie z Wileńszczyzny ale także z innych wschodnich regionów. Wówczas stał się podwójnie kresowym miastem.

 

Moja rodzina przybyła do tego miasta zaraz po wojnie, z Chełmszczyzny i Wołynia. Zamieszkali na ulicy Konrada Leczkowa, czyli jak to mówią prości ludzie „na leczkowej”. Może brzmi to durnowato, ale jeszcze głupsze było niby „spolszczenie” nazwiska burmistrza Gdańska Konrada Letzkaua na „Leczkowa”. Spolszczenie pewnie było w zamiarach ale w tej formie brzmi to jakby nazwisko rosyjskie czy bułgarskie. Chyba do dzisiaj trudno niektórym wyobrazić sobie, że w czasie wojny Władysława Jagiełły z Zakonem Krzyżackim 1410-1411 niemieckojęzyczni mieszkańcy Gdańska z niemieckim (w etnicznym sensie) burmistrzem Letzkauem na czele, stanęli po stronie króla polskiego, chcąc zostać jego poddanymi. W dużej mierze chodziło o korzyści ekonomiczne, ale były też motywy „duchowe” – Gdańszczanie utożsamiali się z polskimi ideałami wolnościowymi i mimo swojej niemieckojęzyczności, można ich nazwać Polakami w szerokim tego słowa znaczeniu.

W I RP Gdańszczanie pozostali w większości niemieckojęzyczni ale byli związani z Rzeczpospolitą nie tylko interesami ale sercem i duchem. Zabór pruski zaczął to zmieniać i u progu I Wojny Światowej, Gdańsk stawał się typowym niemieckim miastem w najgorszym tego słowa znaczeniu. Pozostał takowym jako Wolne Miasto Gdańsk, które „wolne” było tylko z nazwy.

Po II Wojnie Światowej Gdańsk zaczął na powrót stawać się miastem polskim. W domu na ulicy Leczkowa, w którym zamieszkali moi przodkowie z Kresów Wschodnich mieszkała też jedna rodzina polskich gdańskich autochtonów. Mimo, że wiele wycierpieli od Niemców, często byli przez innych nazywani „Hytlerami”. Natomiast Kresowiaków z wschodu często nazywano „Ruskimi” choć ci wiele wycierpieli od Rosjan. Do Gdańska ściągali też ludzie z pobliskich Kaszub i Kociewia oraz z innych regionów Polski. Moim zdaniem to ludzie z Kresów Wschodnich (z Wileńszczyzny, Podlasia, Polesia, Wołynia, Chełmszczyzny, Galicji) i z Kresów Północno-Zachodnich (gdańscy autochtoni, Kaszubi, Kociewiacy) byli jakby „głównymi przyprawami” nadającymi ton i ducha temu miastu.

 

W PRL Gdańsk był miastem szczególnym, przełamującym szarość świata realnego socjalizmu. Szybko stał się kulturalną stolicą Polski. Tu było najwięcej kabaretów i teatrzyków studenckich i tu zaczął się polski rock, zwany wówczas „bigbitem”. Tutaj też powstały Wolne Związki Zawodowe, dzięki którym doszło do Sierpnia 1980. Gdańsk na jakiś czas stał się więc centrum zmian politycznych. Moim zdaniem to nie był przypadek, że wielu organizatorów strajków sierpniowych w Gdańsku, jak Anna Walentynowicz i Gwiazdowe, miało kresowe pochodzenie.

Później Gdańsk stracił swój podwójny kresowy klimat. Potomkowie Kresowiaków wschodnich i północno-zachodnich nie chcieli już być „Ruskimi” i „Hytlerami”. Rozmyły się kresowe korzenie i Gdańsk rozpłynął się w centralnej dziurze o której mówił Piłsudski, stracił swą kulturową „żyzność”. Niby jest miastem dużo bogatszym niż kiedyś, ma większe kontakty ze światem, więc ma dużo większe możliwości. Jednak to już nie ten Gdańsk, co kiedyś.

Kaszubi to grupa etniczna, która od dawna utożsamiła się z polskością, zachowując jednak swoją specyfikę. Pojawiały się postawy separatystyczne, głoszące, że Kaszubi są odrębnym narodem, ale zawsze były marginalne i raczej agenturalne (wspierane zarówno z Berlina jak i z Moskwy). Nadal prowadzone są dyskusje na temat tego, czy kaszubski to dialekt języka polskiego czy też odrębny język. Nadal też kwestią sporną kwestią jest to czy stolicą Kaszub są Kartuzy czy Kościerzyna. Niektórzy upierają się, że stolicą Kaszub jest Gdańsk. To moim zdaniem jest po prostu błąd, bo Gdańsk był stolicą regionu historyczno-geograficznego, zwanego Pomorzem Gdańskim, Prusami Królewskimi a potem po prostu Pomorzem ale nie można go nazwać centrum regionu etnograficznego, zamieszkałego przez Kaszubów.

Klaudiusz Wesołek

 

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img