czwartek, 25 kwietnia, 2024

W Niemczech niektórzy wciąż mają Putina za „zimnego przyjaciela”

W 2011 roku znany ze swojej nieskrępowanej sympatii do Rosji Alexander Rahr bez szczególnych ceregieli opatrzył swoją książkę tytułem: „Zimny przyjaciel. Dlaczego potrzebujemy Rosji. Analiza insidera”. Takich książek było morze. Przez ostatnie trzy dekady napisano ich w Niemczech setki, może tysiące, mam w domu specjalną sekcję z tego typu publikacjami. Pouczająca lektura. Książki karmiące czytelnika opowieściami o rosyjskiej duszy – tej mistycznej sklejki z Weltschmerzu, baletu, wódki, baby na samowar i teorią o nieodzowności sojuszu gospodarczo politycznego z Rosją, niech się wali i pali. Spojrzałam co się dzieje u Pana Rahra. Czy tak jak inni koledzy latami zaangażowani w pisanie o „zimnym przyjacielu” (vide :Gabriele Krone – Schmalz i inni) przeprasza za własne „błędy i wypaczenia”. Nie przeprasza. Udziela wywiadów. Z powagą analityka. Przepowiada przyszłość. Mówi o „interesach bezpieczeństwa Rosji” z didaskalismi. O tym, że „matką wszystkich problemów jest rozszerzenie NATO na wschód”. Bez zająknięcia mówi, że „Rosja nie ma żadnych zatargów z Niemcami, Francją, a nawet Polską i państwami bałtyckimi. Nie ma zamiaru z nikim prowadzić wojny”. Komentarze pod wywiadem chwalą go, że „w końcu ktoś powiedział prawdę”. Godzinę temu w niemieckiej telewizji śpiewała Jamala. Zaproszono ją na eliminacje Eurowizji, Ją – zwyciężczynię Eurowizji z 2016 roku, która wyśpiewała pierwsze miejsce pieśnią o stalinowskim terrorze i zbrodniach. Ta pieśń wybrzmiała w niemieckich telewizorach, Jamala miała przy sobie flagę Ukrainy. Niektórzy ludzie mieli łzy w oczach, inni chyba nie do końca rozumieli jak aktualne jest przesłanie pieśni „1944”. Piosenkarka uciekła kilka dni temu z Kijowa. Z dwójką małych dzieci. W Kijowie został jej mąż. Walczy. W wojnie wywołanej przez „zimnego przyjaciela”.

Olga Doleśniak-Harczuk, Facebook.com

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img