piątek, 19 kwietnia, 2024

Mit stołecznej odbudowy. Przypominamy w rocznicę wejścia sowietów do Warszawy (KOMENTARZ)

17 stycznia, w rocznicę tak zwanego wyzwolenia, a w rzeczywistości kolejnego zniewolenia i początku następnej okupacji przypominamy nasz archiwalny artykuł o odbudowie stolicy. Czymś, co obrońcy komuny przedstawiali jako sukces i okoliczność łagodzącą dla zbrodni reżimu. Jednak mówienie o odbudowie stolicy po wojnie to mit założycielski Polski Ludowej. Z kilku względów obrósł on w szereg półprawd i niedomówień.

Po pierwsze:

Nie jest prawdą, jakoby Warszawa była w stu procentach zniszczona. Była owszem zniszczona potwornie, ale spora część budynków miała szansę aby być odbudowaną. Nie odbudowano historycznej tkanki, zdecydowano się wyburzyć resztki ruin dlatego, by właśnie nie odbudowywać przedwojennej stolicy.

Po drugie:

Warszawa powojenna miała być i w dużej mierze stała się zupełnie innym miastem. De facto przeciwstawnym wobec przedwojennej wspaniałej stolicy. I tak nie jest najgorzej – pomysły Niemców na budowę zupełnie innego miasta szły jeszcze dalej. Również pierwsze powojenne pomysły były absurdalne, na ich tle taki pl. Konstytucji jest  owszem  socrealistyczny, ale w porównaniu z niektórymi pomysłami zdaje się być rozwiązaniem wręcz konserwatywnym…

Po trzecie:

Nową powojenną Warszawę odbudowali/budowali na nowo Polacy. Największym kłamstwem jest mówienie, że zawdzięczamy to komunistom. Nie – jedni ochotniczo, inni przymusowo na tych budowach harowali. Do tego zubożałe społeczeństwo po wojnie własne nędzne środki na odbudowę przeznaczało. „Zasługą” komunistów  była rezygnacja z odbudowy przedwojennej stolicy oraz rezygnacja  planu Marshalla, który pieniądze na odbudowę i na dźwiganie Polski z ruin by zapewnił.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img