czwartek, 25 kwietnia, 2024

Saska Kępa: Niepozorny upadek mógł skończyć się śmiercią

Tylko błyskawiczna akcja przypadkowych świadków – małżeństwa strażników miejskich –  sprawiła, że starszy pan przeżył niepozornie wyglądający upadek!

Było późne popołudnie, starszy pan przechodził przez przejście dla pieszych na Saskiej Kępie. Nagle przewrócił się. Wyjeżdzające z bocznej uliczki małżeństwo (strażnicy miejscy w czasie wolnym) zatrzymało samochód. Kobieta i mężczyzna wysiedli z auta i udzielili leżącemu przechodniowi pierwszej pomocy. Jak informuje Straż Miejska, kobieta poprosiła przypadkowych przechodniów o wezwanie pogotowia, sama wraz z mężem zajęła się poszkodowanym.

Mężczyzna  zabezpieczył miejsce wypadku, stając w poprzek ruchliwej ulicy z włączonymi światłami awaryjnymi, kobieta ruszyła z pomocą poszkodowanemu. O wezwanie pogotowia poprosiła osobę czekającą na autobus na pobliskim przystanku, sama zaś zajęła się leżącym człowiekiem. Okazało się, iż starszy człowiek krwawi z tylnej części głowy. Sporządziła mężczyźnie opatrunek uciskowy. Po chwili przyjechało pogotowie ratunkowe. Jak się okazało, załoga ambulansu stwierdziła, ze stan starszego pana jest bardzo poważny. 70-latek podczas upadku doznał pęknięcia czaszki i wgniecenia potylicy. Chociaz upadek z pozoru nie wygladal groźnie, jak podsumował ratownik z zespołu medycznego, gdyby nie szybka reakcja małżeństwa, poszkodowany mógł śmiertelnie się wykrwawić – relacjonuje Straz Miejska.

Jak przypomina SM, polskie prawo karne (art. 162 kk) obliguje świadków wypadku do udzielenia poszkodowanym pierwszej pomocy. Ta sytuacja pokazuje, z czego ten obowiązek wynika.

(źródło: Straż Miejska)

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img