Rozumiem, że można uznać, ze Robert Lewandowski musi odpocząć, bo to najwybitniejszy polski zawodnik. I, że należy go oszczędzać za wszelka cenę. I podobnie uznać w przypadku Kamila Glika. Ale jeśli już, to należało ten odpoczynek najlepszym zawodnikom dać w meczu z Andora. A jeśli już dać odpoczywać z Węgrami, to należało posadzić ich na ławce z zastrzeżeniem, ze jeśli w końcówce meczu wynik będzie niekorzystny, gwiazdy wchodzą na boisko. Skoro już posłało się Lewego i Glika na trybuny, to trzeba było choć wystawić optymalny skład z pozostałych zawodników. Z Piotrem Zielińskim, Arkadiuszem Milikiem. I po pierwszej marnej połowie nie zdejmować najlepszego na placu w polskiej ekipie Jakuba Modera…
Mogła być Macedonia, mogą być Włochy
Sousa podjął decyzje inne. Lewy i Glik na trybunach. Zieliński na ławce. Moder zmieniony po pierwszej połowie. Efekt? Koszmarny występ. Trzecia porażka na Narodowym. Pierwsza od siedmiu lat. A o punkty od ponad ośmiu. Właściwie poniedziałkowy mecz bardzo przypominał spotkanie z Ukraina z 2013 roku. Koszmarny występ, który pogrzebał szanse kadry Waldemara Fornalika, całkiem zmienił jej odbiór. Poniedziałkowy blamaż teoretycznie jeszcze niczego nie przekreśla (po prawdzie to i porażka kadry Fornalika jeszcze nie przekreślała szans), ale mocno drogę na mundial komplikuje. Wygrana, a remis na 80 proc. zapewniały rozstawienie w barażu. W efekcie rozegranie pierwszego spotkania u siebie, z rywalem pokroju Macedonii Północnej. Porażka sprawia, iż szanse na rozstawienie są, ale bardzo niewielkie.
Ogromne straty
A jeśli go nie będzie, to polska piłka traci około 15 milionów złotych. Ale przede wszystkim w półfinale barażu Biało-Czerwoni zagrają nie z rywalem typu Macedonii u siebie, ale z kimś klasy Portugalii bądź Włoch na wyjeździe. A to oznacza, ze szanse na awans są dużo mniejsze. Jeśli prawda byłoby, ze to Robert Lewandowski chciał nie grać w tym meczu, to odpoczynek zyskał. Stracił zaś być może szanse zagrania na wielkim turnieju, być może nawet na ostatnich swoich mistrzostwach świata. Szkoda.