Nie było pożarów mieszkań. Nie było zadymy i bijatyki Ale nie znaczy to, ze nie było incydentów. Demonstranci spalili zdjęcie lidera PO Donalda Tuska. Zaprezentowali też podobiznę ogolonego „na zero” prezydenta Warszawy. Marsz Niepodległości przeszedł ulicami Warszawy.
Marsz w tym roku miał przejść po raz kolejny, jako wydarzenie cykliczne. Jednak władze Warszawy nie chciały się na niego zgodzić, wniosły sprawę do sądu. A ten uznał, że Marsz nie jest wydarzeniem cyklicznym, gdyż rok temu, w czasie pandemii odbywał się nielegalnie. A skoro nie jest wydarzeniem cyklicznym, to musi ustąpić innym, zgłoszonym wcześniej zgromadzeniom. Ku zaskoczeniu wszystkich marsz zyskał charakter państwowy. Urząd Do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych przejął patronat nad wydarzeniem. W efekcie marsz odbył się legalnie.
Kilka incydentów
W przeciwieństwie do ubiegłych lat było spokojniej. Co nie znaczy, że nie było incydentów. Pierwszym było spalenie podobizny byłego premiera i szefa Rady Europejskiej, lidera PO Donalda Tuska. Drugim przedstawienie podobizny ogolonego na łyso prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego, z napisem „I co? Łyso?”. Plakat był bardzo dobrze widoczny, pokazały go stacje telewizyjne. „Każdy może taki plakat nieść. Żyjemy w wolnym kraju” – skomentował polityk w telewizji TVN24. Powiedział, że jego zdaniem w krytycznych plakatach nie ma nic złego, za to skandalem jest przedstawianie plakatów w stylu obwieszczeń nawiązujących do czasów hitlerowskich, w których informowano o śmierci warszawianek i warszawiaków.
Spokojniej niż w latach ubiegłych
W poprzednich latach marsz miewał dosyć burzliwy przebieg. W roku 2011 doszło do zadym ze skrajnie lewicowymi bojówkami z Niemiec. Spaliło się auto jednej ze stacji telewizyjnych. W 2013 roku „nieznani sprawcy” spalili budkę przy ambasadzie Rosji. Po czasie okazało się, że była to prowokacja. Ale doszło tez do zadymy przy jednym ze squatow. Z kolei w 2020 roku podczas Marszu Niepodległości grupy demonstrantów starły się na ulicach. Młodzi mężczyźni podpalili mieszkanie na Powiślu. A policja użyła broni gładko lufowej, z której postrzelony został fotoreporter. W tym roku, co potwierdza zarówno policja, organizatorzy, jak i przedstawiciele Miasta Stołecznego Warszawa, było znacznie spokojniej niż w latach ubiegłych.