Czarny kot wybiegł na drogę i przyniósł pecha. Sobie – potrąciło go auto, zwierzak utknął w silniku.
Kobieta jechała samochodem drogą krajową nr 79. Nagle na drogę wyskoczył czarny kot. Zwierzęta takie przynoszą wg zabobonu pecha. Tu zdarzyło się nieszczęście naprawdę – kierująca nie zdążyła zahamować i potrąciła zwierzaka. Przy okazji uszkodziła auto. Wezwała policję. Na miejsce przyjechali policjanci z komisariatu policji w Piasecznie. Kierująca wytłumaczyła im, że nie zdążyła wyhamować. Kot wypadł na drogę w ostatniej chwili. Kierująca nie miała szans wyhamować ani go wyminąć. Nagle, spod maski auta wszyscy usłyszeli jęk. Najpierw cichutki, potem coraz głośniejszy, przechodzący w miauczenie. Okazało się, że pechowy kot wpadł pod maskę silnika. I tam się zakleszczył. Zwierzak przeleciał przez atrapę chłodnicy, która w wyniku zderzenia została uszkodzona. Jak informuje Komenda Stołeczna Policji, funkcjonariusz przez kilkanaście minut próbował zwierzaka uwolnić. Udało się, kocur był jedynie poobijany i mocno wystraszony. Policjanci przekazali go w ręce fundacji zajmującej się rannymi zwierzakami – informuje policja.
(źródło: policja)