sobota, 20 kwietnia, 2024

Zbrodnia w pralni. Zabójca niepoczytalny, ale nie ma umorzenia

Sąd nie wydał postanowienia o zakończeniu postępowania w sprawie zabójstwa na Gocławiu. Wnioskowała o to prokuratura, po uzyskaniu opinii biegłych o niepoczytalności 37-latka, który w pralni zabił ojca a potem zaatakował policjantów. 

Nie będzie na razie zakończenia procesu w sprawie zabójstwa w pralni na Gocławiu. Biegli psychiatrzy uznali, ze 37-latek, który zabił nożem ojca i zaatakował policjantów był w chwili zabójstwa niepoczytalny. Prokuratura wnioskowala do sądu o zakończenie procesu i umieszczenie mężczyzny w zamkniętym zakładzie. Sąd postępowania nie zakończył. Więc sprawa będzie toczyć się dalej – podało Radio Dla Ciebie. A więc wciąż nie wiadomo jaki będzie finał sprawy, która kilka miesięcy temu wstrząsnęła mieszkańcami Warszawy. Opisywaliśmy ją również w „Nowym Telegrafie Warszawskim”.

Krwawy mord w pralni

Był piątek, 7 maja. W  pralni przy ulicy Bora-Komorowskiego 4 (tuż koło bazarku Gocław Pętla) rozegrał się dramat. Najpierw ludzie usłyszeli krzyki, dziwne trzaski. Wezwali policję. Funkcjonariusze przyjechali na miejsce, zastali zabarykadowane drzwi.  Wezwali na pomoc strażaków, którzy  na otworzyli pralnię. Wtedy wybiegł z niej zakrwawiony mężczyzna, który rzucił się z nożem na policjantów. Gonił jednego z nich. Pozostali funkcjonariusze użyli broni. Ani strzały ostrzegawcze, ani wezwania słowne nie przemawiały do agresora. W końcu policjanci strzelili w nogi 37-latka, który upadł i został obezwładniony. Okazało się, że jest ranny. Trafił do szpitala, gdzie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Policjanci przeszukując pralnię dokonali makabrycznego odkrycia. Znaleźli zakrwawione zwłoki mężczyzny. Jak się okazało, ofiara to 73-letni właściciel pralni. A agresywny 37-latek to jego syn. Pralnię prowadzili obaj. Prokuratura wszczęła śledztwo.

Bo zwrócił uwagę, że źle pierze dywan

Już pierwsze ustalenia były wstrząsające. Według świadków 73-latek miał zwrócić synowi uwagę, że źle pierze dywan. Doszło do awantury, w wyniku której młodszy mężczyzna wyciągnął nóź i kilkanaście razy dźgnął ojca nożem. Niestety – starszy pan, choć usiłował się bronić, nie przeżył. Młodszy mężczyzna potem jeszcze zaatakował policjantów.  Jak ujawnili w maju śledczy, sekcja zwłok wykazała, że starszy pan został kilkanaście razy ugodzony nożem. Rozpaczliwie się bronił. Dwa ciosy były jednak śmiertelne. Przez kilkanaście dni stan 37-latka nie pozwalał na jego przesłuchanie. Udało się to dopiero we wtorek, 18 maja. Jak ujawniła prokuratura, mężczyzna przyznał się do winy, złożył obszerne  wyjaśnienia. Wszystko wskazywało na to, że mężczyzna odpowie za zabójstwo, za co grozi kara nawet dożywotniego więzienia. Sprawcę musieli jednak zbadać biegli psychiatrzy. Szczególnie, że w przeszłości leczył się on psychiatrycznie. Teraz, jak ujawniło Radio Dla Ciebie biegli uznali, że 37-latek był w chwili zbrodni niepoczytalny.

Gdzie trafi 37-latek?

Niepoczytalność – wbrew obiegowej opinii – nie musi być stwierdzona automatycznie w przypadku choroby psychicznej, choć jest z nią związana. Poczytalność oznacza świadomość własnego postępowania. Czy w chwili śmierci sprawca wiedział, co robi. Biegli uznają, że osoba mogła być poczytalna (wtedy odpowiada normalnie), częściowo niepoczytalna (wtedy wyrok jest łagodniejszy) bądź niepoczytalna (wtedy nie odpowiada karnie).

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img