czwartek, 28 marca, 2024

Twarze Platformy. Partia nieraz się zmieniała. Dawniej dawało to wygrane. Dziś niekoniecznie

Platforma Obywatelska przechodziła w swojej historii wiele wolt i zmian wizerunku. Najpierw była era „trzech tenorów”, a więc ugrupowania przeciwnego elitom i partiom politycznym. Składającego się z trzech frakcji – wkurzonych działaczy Akcji Wyborczej Solidarność, wkurzonych działaczy Unii Wolności, oraz niemających swojej reprezentacji klasycznych liberałów. Symbolem byli trzej liderzy (tenorzy) – wywodzący się z UW Donald Tusk, liberał Andrzej Olechowski, który miał atut w postaci doskonałego wyniku w wyborach prezydenckich 2000 roku (zajął drugie miejsce za Aleksandrem Kwaśniewskim) oraz bardziej konserwatywny Maciej Płażyński z AWS. Partia w wyborach  2001 roku zyskała spore poparcie dzięki kontestacji partyjnych elit. Weszła do Sejmu jako druga siła polityczna. Potem przez jakiś czas była ugrupowaniem liberalnym, a potem nastąpił mocny skręt w prawo. Konserwatywno-liberalna PO zyskała popularność na kontestacji rządów SLD, szykowała się do koalicji z Prawem i Sprawiedliwością. W 2005 roku wybory sejmowe wygrał PiS. Prezydentem został Lech Kaczyński. Dotychczasowi sojusznicy pokłócili się, PO-PiS nie powstał. A spór tych partii zdominował scenę polityczną i trwa do dziś.

PO władzę przejęła w 2007 roku. I wtedy nie była już ani partią liberalną, ani konserwatywną, ani lewicową. Była ugrupowaniem eklektycznym. Zapewniającym Polakom „ciepłą wodę w kranie”. Wygrywającym  wybory na hasłach  dystansu  do bieżącej polityki. Jednocześnie mającym w  swych szeregach  kilka nurtów. Na skrzydle skrajnym z lewej  strony był Janusz Palikot. Na  skrzydle prawym – Jarosław Gowin. Potem politycy ci odeszli, jednak strategia gry na kilku fortepianach utrzymała się w PO w zasadzie do odejścia Donalda Tuska do Rady Europejskiej w 2014 roku.

Platforma Ewy Kopacz to mocny skręt ideologiczny w lewo, nurt ten utrzymał się też za kolejnych przewodniczących. I zaowocował kolejnymi klęskami wyborczymi partii. Dziś ścierają się tam dwa nurty. Jeden – liberalno-lewicowy – mogący odpuścić postulaty liberalne projekty ekonomiczne, natomiast bardzo zdecydowanie postępowy w kwestiach LGBT, ekologii,  mocno nawet nie antyklerykalny, ale antyreligijny. Prezentowany raczej przez młodszych działaczy i popularny wśród młodych wyborców. Drugi – bardziej centrowy, skupiający ludzi liberalnych i umiarkowanie konserwatywnych. Bardziej odnoszący się do wyborców tęskniących za polityką ciepłej wody w kranie. Do nurtu pierwszego odwołuje się Rafał Trzaskowski. Do drugiego – Donald Tusk. Pogodzenie tych nurtów sprawić ma, że PO zajęłaby całe centrum – zarówno to liberalno-lewicowe, jak i to umiarkowane. Skrzydło prawe, umiarkowani wyborcy PiS jest raczej nie do odzyskania. Tu wygrać je może PSL. I faktycznie, gdyby zamiar się udał, Platforma mogłaby wrócić do władzy. Jest tu jednak mały problem – ten podział naprawdę istnieje. I ci wyborcy  młodsi, mają zupełnie inne  cele i pragnienia, niż ci starsi. Więc choć plan wygląda sensownie, w realizacji będzie niezwykle trudny.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img