środa, 17 kwietnia, 2024

Gra o mundial i przyszłość Paulo Sousy. Po dwóch latach kadra wraca na Stadion Narodowy

Te trzy mecze mogą zdecydować o przyszłości polskiej piłki nożnej. Biało-Czerwoni grają w eliminacjach Mistrzostw Świata z Albanią, San Marino i Anglią. Komplet punktów, w tym wygrana z Anglią to przejście do historii i otwarcie autostrady na mundial. Straty punktowe, fatalne występy mogą przekreślić nadzieję. I zakończyć kadencję Paulo Sousy.

Biało-Czerwoni przeciętnie zaczęli eliminacje mistrzostw Świata. Zremisowali 3:3 w Budapeszcie z Węgrami, wygrali 3:0 ze słabiutką Andorą w Warszawie, przegrali  1:2 na Wembley w Londynie z Anglią. Wyniki słabe, ale na plus można zaliczyć to, że były to dwa najtrudniejsze wyjazdy. Że z Węgrami podopieczni Sousy umieli odwrócić losy spotkania. Z Anglią byli blisko remisu, w dodatku grali bez Roberta Lewandowskiego. Teraz to jednak bez znaczenia. Polacy zmierzą się z Albanią, San Marino i Anglią.

Planem minimum sześć punktów

Planem minimum jest  sześć punktów – z Albanią na Stadionie Narodowym po prostu trzeba wygrać. A z San Marino w Serravale nie tylko trzeba zwyciężyć, co wynik musi być około 5:0. To pozwoli na komfort przed spotkaniem z Anglikami. Remis i łącznie siedem punktów będzie zadowalającym wynikiem, dającym szansę na awans do baraży. Ewentualna wygrana byłaby historyczna. Tak samo jak słynne zwycięstwo z Niemcami w 2014 roku, albo z Portugalią w 2006. Dla kadr Leo Beenhakkera i Adama Nawałki tamte mecze były przełomowe. Czy podobnie będzie na obecnym zgrupowaniu? Oby, choć najpierw bezapelacyjnie trzeba zwyciężyć z Albanią.

Kadra gra nie tylko o punkty, ale i o przyszłość Paulo Sousy. W razie 9 punktów i wygranej z Anglikami Portugalczyk stanie się bohaterem. I nowy prezes PZPN choćby chciał, nie zwolni szkoleniowca przed końcem eliminacji bądź mundialem. Dwie wygrane i remis to także spokój selekcjonera. Ale porażka z Anglią, remis z Albanią i niskie zwycięstwo z San Marino byłyby katastrofą. Mocno skomplikowałyby sytuację Polaków w grupie. A może nawet przesądziły o dymisji  Sousy.

Spore osłabienia, ale stadion szczęśliwy

Biało-Czerwoni są mocno osłabieni. Wciąż nie mogą wystąpić Arkadiusz Reca, Jacek Góralski, Krystian Bielik, Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek. A teraz grupę kontuzjowanych/chorych powiększyli Piotr Zieliński, Kacper Kozłowski, Mateusz Klich, Dawid Kownacki, Sebastian Szymański. Dobra informacja jest jedna. Po dwóch latach kadra znów zagra na Stadionie Narodowym. Biało-Czerwoni przegrali tam tylko raz. W marcu 2013 roku z Ukrainą. A pięknych chwil, jak wygrana z Niemcami, awanse na kolejne turnieje, było znacznie więcej. Oby obiekt znów okazał się szczęśliwy! (az)

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img