Pierwsza w historii niemieckiej telewizji debata trzech kandydatów na kanclerza Niemiec. Arcyciekawy lot Olafa Scholza. Technokrata Scholz w starciu z „wujkiem Arnimem” i aktywistką Baerbock okazał się znowu nie do pobicia. Już po debacie telewizja RTL szybko przeprowadziła ankietę, kto najlepiej wypadł i kto wydaje się najbardziej sympatyczny. Scholz króluje! Nie…ta kampania wcale nie jest taka nudna jak wieszczono. Osobiście najbardziej ujął mnie jednak Armin Laschet, kiedy z takim niedowierzaniem spojrzał na sprawiającego wrażenie zastraszonego, Scholza i wypalił: „Nie może Pan grać jak Angela Merkel i przemawiać jak Saskia Esken”.
Zrugał go strasznie za brak konkretnej odpowiedzi na pytanie z którą partią nie wyobraża sobie przyszłej koalicji. Chodziło o Linke i ewentualny sojusz czerwonych z jeszcze bardziej czerwonymi. Scholz jak na człowieka, który na co dzień odpowiada za wszystkie te cyferki, wyliczenia i finanse państwa wyglądał nieporadnie. Być może ta nieporadność ujęła widzów.
Olga Doleśniak-Harczuk