środa, 24 kwietnia, 2024

Emreli i Boruc show. Mocna Slavia pokonana. Legia w LIDZE EUROPY!

A więc jednak! Mistrzowie Polski zagrają w fazie grupowej nie Ligi Konferencji, a Ligi Europy! Piłkarze Legii Warszawa pokonali faworyzowaną Slavię Praga 2:1. Polski klub zagra w Lidze Europy. W pierwszym spotkaniu padł remis 2:2. Cały dwumecz wygrała Legia 4:3. 

Przed starciem to zespół Slavii Praga był zdecydowanym faworytem. Mistrzowie Czech reprezentują ligę zdecydowanie mocniejszą od polskiej. Dysponują znacznie większym budżetem. Mają mocny i szerszy od legionistów skład. A w ubiegłym sezonie byli rewelacją Ligi Europy. W dodatku Legia borykała się ostatnio z problemami, jak choćby kontuzja Bartka Kapustki, kluczowego zawodnika środka pola. Co więcej, tuż przed dwumeczem ze Slavią okazało się, że ze składu odejdzie filar zespołu, Josip Juranović. Reprezentant Chorwacji zagra w Celtiku Glasgow. W pierwszym meczu w Pradze jeszcze zagrał. Jednak w drugim już nie.

Uzyskany w stolicy Czech  remis 2:2 był sukcesem.  Jednak przed rewanżem nawet optymiści studzili nastroje. Mówili, że aby wygrać, Legia musi rozegrać wielki mecz. Większe szanse wszyscy dawali gościom.

Przez niemal cały mecz w przewadze

W czwartek mecz rozpoczął się dobrze dla legionistów. Już w trzeciej minucie gry Holes brutalnie sfaulował Martinsa. Sędzia jak najbardziej słusznie pokazał piłkarzowi mistrzów Czech czerwoną kartkę. Oznaczało to, że przez prawie cały mecz Legia grać będzie w przewadze jednego piłkarza. Mistrzowie Polski osiągnęli optyczną przewagę, ale groźne akcje mieliśmy po obu stronach.

W czternastej minucie niecelnie strzelał Mladenović. Ale w odpowiedzi Slavia przeprowadziła akcję, która mogła dać jej prowadzenie. Sam na sam z Arturem Borucem znalazł się Stecl. Polski bramkarz zachował się kapitalnie, ratując zespół przed utratą gola. W trzydziestej minucie groźnie strzelał Artur Jędrzejczyk. Kilka minut później ten sam zawodnik trafił nawet do siatki, ale sędzia gola nie uznał.

Bezsensowny faul, prowadzenie Slavii

W czterdziestej czwartej minucie po bezsensownym faulu na Bahu sędzia podyktował rzut wolny dla gości. Ekpai mocnym strzałem z kilkunastu metrów nie dał szans Borucowi. Na przerwę zawodnicy mistrza Polski schodzili w przeświadczeniu, że Liga Europy bardzo się oddala.

Na początku drugiej części Legia próbowała konstruować akcję, jednak Slavia grała skutecznie w defensywie, próbując groźnie kontrować. I jedna z takich kontr mogła ustalić wynik spotkania. Fatalny błąd popełnił Hołownia. Zgubił piłkę przed polem karnym. Tecl znów znalazł się sam na sam z Borucem. A nasz bramkarz ponownie kapitalnie obronił. Był to chyba punkt zwrotny całego meczu. Legia wyraźnie przyśpieszyła. Stopniowo z sił zaczęli opadać grający w „dziesiątkę” goście.

 Emreli i Boruc bohaterami 

Przez godzinę Łazienkowska miała jednego bohatera. Był nim Artur Boruc. Potem do głosu doszedł bohater kolejny. W sześćdziesiątej minucie po świetnym dośrodkowaniu Lopesa piłkę do siatki wpakował Emreli. Było 1:1 i taki wynik oznaczał dogrywkę. Legioniści wyraźnie przejęli już inicjatywę. I w siedemdziesiątej minucie wyszli na prowadzenie. Strzał na bramkę oddał Mladenović, a Emreli zmienił lot piłki i skierował ją do bramki. Było 2:1. W końcowej fazie regulaminowego czasu gry dominowały faule. Mecz zrobił się brzydki. Sędzia doliczył pięć minut i wtedy Slavia przeprowadziła trzy rozpaczliwe akcje. Najpierw po wrzutce w pole karne minimalnie spudłował Olayinka. Chwilę potem groźne dośrodkowanie gości wyłapał Boruc. W ostatniej akcji mistrzowie Czech mieli rzut rożny. W pole karne pobiegł bramkarz Slavii, Kolar. Nic to nie zmieniło. Legia obroniła się w tej sytuacji, a sędzie zakończył mecz.

Szczytem marzeń przed sezonem była faza grupowa Ligi Mistrzów. Planem minimum Liga Konferencji Europy. Jest Liga Europy. Coś, co przed sezonem wszyscy przyjęliby z ucałowaniem ręki. Czekają nas jesienią ogromne emocje. I gra w bardziej prestiżowych rozgrywkach. (maks)

 

 

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img