czwartek, 25 kwietnia, 2024

Nawarzone piwo należy pić. Bezapelacyjnie Sousa powinien zostać do końca eliminacji

Zakończyły się mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Był to jeden z najpiękniejszych turniejów w historii, a w ostatnich latach najpiękniejszy. Spotkania takie jak emocjonujący finał, świetne półfinały, Włochy-Belgia, Hiszpania – Chorwacja (5:3!), Szwajcaria – Francja będą wspominane latami. Długo też pamiętać będziemy krótki udział Polaków. Beznadziejny mecz i porażka ze Słowacją, całkiem udany remis z Hiszpanią, dramatyczne spotkanie ze Szwecją. Była gra do końca, serducho, gonienie wyniku, ale też fatalne błędy w obronie. I przede wszystkim – o ile za potyczki ze Szwedami i Hiszpanami można Polakom wystawić jakieś pozytywne oceny, tak Słowacja to katastrofa. To 1:2 z bardzo słabym zespołem jest blamażem, którego nie da się wytłumaczyć. Czy jednak oznacza to, jak przekonują niektórzy publicyści, że Paulo Sousa powinien być natychmiast zwolniony? No, nie do końca. Choć, jednocześnie, na krytykę ZASŁUŻYŁ. Ale po pierwsze – za dużo w naszej piłce emocji. Jak już pisaliśmy, podnosiły też to inne media, Paulo Sousa jest dziesiątym selekcjonerem w tym stuleciu, a taka Szwajcaria ma selekcjonera raptem trzeciego. Portugalczyk jest dwudziestym pierwszym selekcjonerem w ostatnim półwieczu – licząc od Kazimierza Górskiego (nie wliczając selekcjonerów „zastępczych”, którzy prowadzili kadrę w meczu nieoficjalnym potem uznanym przypadkowo za oficjalny, itd.). Joachim Loew jest trenerem jedenastym. Ale nie w pięćdziesięcioleciu, ale od blisko stu lat! Do tego już przed turniejem było wiadomo, kto będzie nowym selekcjonerem Niemiec. U nas brak jakiejkolwiek ciągłości i logiki – odchodzi Engel, przychodzi Boniek, jest rewolucja w składzie, potem Janas, Beenhakker, ma asystentów, którzy mają go zastępować, ale nie zastępują, bo akurat zmienia się czapa w PZPN, więc trzeba zatrudnić Smudę. Smuda ponosi klęskę, jest jeszcze Fornalik, i dopiero po latach zostaje selekcjonerem asystent Beenhakkera, czyli Nawałka. I osiąga sukces. Ale zostawmy już kwestie ciągłości, systemu itd. Sousa błędów się nie ustrzegł. Ale… pamiętać należy o czasie, w którym znajduje się kadra. Gdyby po zakończeniu Euro był początek eliminacji MŚ. Albo – długi bardzo czas przygotowań do kolejnego turnieju – wtedy tak – zwolnienie Sousy i zatrudnienie nowego szkoleniowca byłoby zasadne. Ale pamiętajmy – eliminacje MŚ kadra pod wodzą Portugalczyka już zaczęła. Zaczęła źle – od raptem czterech punktów w trzech pierwszych meczach. Załóżmy, że PZPN Sousę zwalnia. Zatrudnia kogoś nowego, kto też sobie nie radzi. Nie kwalifikuje się na mundial. I jest dylemat, co dalej? Winny Sousa, czy już nowy trener? Zostawiać go, czy szukać kogoś jeszcze? Tymczasem sytuacja jest tak naprawdę prosta. Portugalczyk powinien prowadzić drużynę dalej. Jeśli wygra (co mało prawdopodobne) grupę, stanie się bohaterem. Idolem, bo wygranie grupy wymaga wygrania wszystkich spotkań, w tym historycznego triumfu z Anglikami. Jeśli, co wydaje się w zasięgu – zagra w barażach – to i tak nie będzie źle. Wtedy należy umowę przedłużyć na baraże (trudne) z opcją automatycznego przedłużenia na Ligę Narodów i mundial. Co jeśli Sousa, na którymkolwiek etapie odpadnie? Wtedy należy mu podziękować. Ale wybrać DOKŁADNIE selekcjonera, który będzie miał rok na dobre przygotowanie zespołu (przez Ligę Narodów) do eliminacji Mistrzostw Europy. Wążne, by jednak nie podejmować dziś nerwowych ruchów. Bo wyjazd na  mundial jest mało prawdopodobny, ale jeśli ktoś ma ponieść odpowiedzialność, to niech to będzie ten, kto eliminacje zaczął. I niech triumfy przypadną też temu, kto eliminacje rozpoczął.  Nawarzone piwo należy wypić samemu, nie dzielić się z kimkolwiek.

(Telegraf24)

fot. Pixabay

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img