piątek, 29 marca, 2024

Wydał wyrok na kuzyna! Bo chciał (szybko) przejąć spadek

Błażej C. zginął podczas przejażdżki rowerem – potrącony przez samochód odniósł śmiertelne obrażenia. Śledczy odkryli, że nie był to nieszczęśliwy wypadek, a dokona z premedytacją zbrodnia. Zorganizowana przez krewnego ofiary, który chciał przejąć majątek zmarłego.

Błażej C. był zamożnym mieszkańcem Makowa Mazowieckiego. Rankiem 24 lipca 2019 roku wybrał się na codzienną przejażdżkę. Lubił przed pracą w samotności pojeździć na rowerze. Niestety, gdy dotarł na peryferia miasteczka doszło do tragedii. Potrącony przez samochód, wpadł do rowu i z ogromną siłą uderzył w drzewo. Sprawca wypadku uciekł, ale leżącego na poboczu rowerzystę zauważyli inni kierowcy. Policjanci otrzymali zgłoszenie około godziny  9.30. Gdy pogotowie ratunkowe dotarło na miejsce, Błażej C. był w ciężkim stanie, ale jeszcze żył. Obrażenia okazały się jednak zbyt poważne – po tygodniu mężczyzna zmarł w szpitalu. „Początkowo śledztwo prowadzone było w kierunku wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym” – przyznaje prokuratura z Ostrołęki, która zajęła się wyjaśnianiem okoliczności dramatycznych wydarzeń. Oczywiście, w pierwszej kolejności poszukiwano kierowcy, który doprowadził do tragedii. Długo bez żadnego efektu. Wkrótce jednak śledczy nabrali wątpliwości, czy to rzeczywiście było nieszczęśliwe, przypadkowe zdarzenie. Zaczęli weryfikować inną wersję – o tym, że Błażej C. zginął w skutek zaplanowanego i z zimną krwią przeprowadzonego zabójstwa. Podejrzenia się potwierdziły! Nie tylko wytypowano zamieszanych w zbrodnię, ale ustalono szczegóły przygotowań do niej. Błażej C. był spokrewniony z 25-letnim Adrianem C. Łączyły ich doskonałe relacje. Na tyle bliskie, że mężczyzna podjął fatalną w skutkach decyzję – ustanowił kuzyna jedynym spadkobiercą pokaźnego majątku. Oczywiście, stałby się jego właścicielem dopiero po śmierci Błażeja C., ale… Adrian C. okazał się wyjątkowo nikczemnym niewdzięcznikiem. Wiedział, że w przyszłości zostanie bogatym człowiekiem, ale nie chciał czekać. Być może wielu lat. Potrzebował pieniędzy natychmiast – na spłatę zobowiązań, a także realizację biznesowych planów. Chciał bowiem otworzyć własną firmę. Zabójstwo krewnego Adrian C. zaczął planować w lipcu 2019 roku. Nie chciał osobiście tego zrobić, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że po nagłej śmierci Błażeja C. stanie się głównym podejrzanym – w myśl reguły: „kto na śmierci zyskałby najwięcej”. I tym kimś byłby on. Dlatego potrzebował pomocników. Piotr Ż. zgodził się niemal od razu, skuszony obietnicą sowitego „wynagrodzenia”. Namawiali też Szymona N. – mężczyzna wprawdzie kategorycznie odmówił udziału w zbrodni, ale nikomu nie powiedział o szokującej propozycji. Gdyby wtedy powiadomił policję, zapewne udałoby się zapobiec najgorszemu.  „Adrian C. i Piotr Ż. uznali, że sami zabiją” – podkreślała prokuratura. Bandyci od początku zamierzali ukryć mord pod pozorem wypadku drogowego. W tym celu specjalnie kupili – posługując się fałszywymi dokumentami – samochód. Czarne audi miało stać się narzędziem zbrodni. Tamtego dnia, w środę 24 lipca, Piotr Ż. usiadł za kierownicą i czekał, aż Błażej C. wyjdzie z domu, aby rozpocząć przejażdżkę. Ruszył za nim, a gdy dotarli na asfaltową drogę, gdzie rowerzysta nabrał prędkości, spowodował wypadek. Nie dał ofierze żadnych szans.Po ucieczce Piotr Ż. chciał ukryć auto w lesie, ale „zakopał się” na polnej drodze. Wezwał Adriana C., ten niewiele wskórał. Wtedy zbrodniarze skontaktowali się z Szymonem N.„Już po wszystkim” – mieli mu powiedzieć. Choć to oznaczało, że zabili człowieka, zgodził się pomóc. Wprawdzie nie zdołali wyciągnąć audi, ale upozorowali kradzież i demolkę. Powybijali szyby, zniszczyli karoserię, zabrali tablice rejestracyjne. 17 stycznia 2020 r. o szóstej rano policjanci wkroczyli do mieszkań podejrzanych i ich zatrzymali. Śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce, a we wrześniu akt oskarżenia trafił do sądu. „Adrian C. i Piotr Ż. zostali oskarżeni o zabójstwo Błażeja C., nadto Piotr Ż. o nakłanianie do zbrodni zabójstwa oraz sfałszowanie dokumentów, Szymon N. o utrudnianie prowadzenia śledztwa” – tłumaczyła prokuratura. Proces potrwał nieco ponad pół roku. Cała trójka została uznana za winnych. W wyroku ogłoszonym w czerwcu Adrian C. został skazany na 15 lat pozbawienia wolności, a Piotr Ż. spędzi za kratkami trzy lata mniej. Szymon N., którego rola była marginalna, otrzymał karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Orzeczenie jest nieprawomocne.

Łucja Czechowska

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img