środa, 24 kwietnia, 2024

Pamięć nie powinna mieć barw politycznych. Rzecz o Żołnierzach Wyklętych (KOMENTARZ)

O Żołnierzach Wyklętych pisze się wiele. Mnie osobiście temat jest bardzo bliski, interesuję się nim od lat. Bardzo nie podoba mi się polityczne zawłaszczenie tego tematu przez partię rządzącą z jednej strony, i totalna głupota (a czasem zła wola) części opozycji i jej akolitów z drugiej. Jedni chcą się kreować na jedynych depozytariuszy pamięci o antykomunistycznym podziemiu zbrojnym. Drudzy, plują na pamięć o nich upraszczając, pisząc o garstkach bandytów w lasach itd. Obie postawy są szkodliwe.

(Przypominamy archiwalny tekst, który ukazał się w „Nowym Telegrafie Warszawskim”)

Padło kilka lat temu stwierdzenie, że „Żołnierze Wyklęci są przeciwstawiani tradycji Armii Krajowej”. Ignorancja na tematy historyczne jest w społeczeństwie olbrzymia, więc słowa te zafunkcjonowały w debacie publicznej.

Trochę pomagają w tym środowiska narodowe, które chcą lansować tylko jeden nurt zbrojnego podziemia – Narodowe Siły Zbrojne. Tymczasem, prawda jest taka, że Dzień Pamięci o Żołnierzach Wyklętych obchodzony jest w rocznicę rozstrzelania przedstawicieli IV Komendy WiN. Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość było spadkobiercą w prostej linii – tak, tak – Armii Krajowej. A jego walka była kontynuacją działań Polskiego Państwa Podziemnego. Działał też oczywiście NSZ, związany z ruchem narodowym, ale też Bataliony Chłopskie, związane z ruchem ludowym. To pierwsza rzecz. Co do „garstki partyzantów w lesie” – to prawda, ale dotyczy końcowego okresu, a więc już po 1951 roku. W roku 1945 w działalność Podziemia zaangażowane były setki tysięcy ludzi. Opór wobec totalitarnej władzy był olbrzymi.Kwestie postaci kontrowersyjnych, które się wśród Wyklętych zdarzają, nie mogą przesłonić podstawowego faktu – to nie Polacy wywołali wojnę, bronili po prostu swojej ziemi, swojego kraju.

Były postacie, co do których nie ma żadnych wątpliwości – jak rotmistrz Witold Pilecki. Ale przede wszystkim był to ruch setek tysięcy ludzi, którzy nie chcieli zgodzić się na okupację i totalitarny ustrój. Co ważne – opór stawiali ludzie o poglądach  bardzo szerokich, od socjalistów po narodowców. To nie był bunt „pisowski”, ale też nawet nie prawicowy. Ale ogólnonarodowy. To druga rzecz. Trzecia sprawa – w lasach działały też zbrodnicza Ukraińska Powstańcza Armia, działały zwykłe bandy rabunkowe – a ich działanie władze sowieckie przypisywały Wyklętym. I ostatnia kwestia – polityczna. Pod koniec lat 90-ych XX wieku, jako bardzo młody chłopak angażowałem się w nagłaśnianie tematu Wyklętych. I wtedy partii o nazwie Prawo i Sprawiedliwość nie było, nie było też Platformy Obywatelskiej. Za lat kilkadziesiąt być może te partie będą. Być może nie. Pamięć o Wyklętych musi pozostać.

Przemysław Harczuk

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img