czwartek, 25 kwietnia, 2024

Trzy czarne orły i zmokła kura. Urra, urraa, urraaaa!!! (OPINIE)

Wspominam czasem lekcje historii, ostatnio te mówiące o wieku XVIII, XIX i początku XX. Złowrogie opowieści o sojuszu trzech czarnych orłów (jeden z dwiema głowami), które zniewoliły Orła Białego i Polskę. Najlżej było w sumie w zaborze austriackim, w którym było najciężej trwają spory, ale generalnie czas zaborów był dla naszych przodków koszmarem. Minęły lata, i nastąpiło coś, co w pewnym sensie sojusz czarnych orłów nam przypomina. Oto w grudniu okazało się, że w stolicy Niemiec (dawniej Prus), Berlinie, ambasadę Polski buduje austriacka firma. Żeby było ciekawiej, w owej austriackiej firmie udziały mają Rosjanie.

Nowy budynak ambasady będzie naprzeciwko ambasady Rosji fot. By Jörg Zägel – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=14770814

Sprawa mogłaby być jedynie przykrym skojarzeniem ze złej przeszłości – wszak Austria to normalny kraj, Niemcy są dziś naszym ważnym partnerem, jednak rosyjski kapitał budzi już niepokój. Szczególnie biorąc pod uwagę to, kto za owym rosyjskim udziałowcem stoi.  A jest to – nikt zapewne nie sprawdził, bo i po co – Oleg Dieripaska, oligarcha, przyjaciel Władimira Putina. Sprawę ujawnił na YouTube dziennikarz śledczy Witold Gadowski. Prawicowe i sprzyjające rządowi media na razie milczą. Zapewne zaniemówiły z wrażenia. Bo faktycznie można zaniemówić. Polskie państwo dopuściło do tego, że budynek ambasady (mający być siedzibą także kilku innych ważnych polskich instytucji) buduje firma z kapitałem rosyjskim, a więc kraju nam nieprzyjaznego. I nie jest to rosyjska firma poczciwego Iwana z Nowosybirska, który dzięki umiejętnościom zrobił biznesową karierę, ale spółka oligarchy, osobistego przyjaciela Władimira Putina, prezydenta nieprzyjaznego państwa. Polską ambasadę buduje firma oligarchy, który ma zakaz wstępu do USA. W dodatku to jego zakłady remontowały Tupolewa. Tego samego, który się rozbił w Smoleńsku. Niektórzy wówczas oskarżali Dieripaskę o to, że to podczas remontu włożono tam coś (w domyśle bombę) co doprowadziło do katastrofy. Inni, nie będący zwolennikami teorii o zamachu, twierdzą, że „coś” włożono, ale nie żadną bombę, ale podsłuchy, bo znając Rosjan ciężko uwierzyć, by odmówili sobie takiej okazji. I teraz też ciężko wierzyć, by gdy mają możliwość mieć pod jednym dachem kilka polskich instytucji, nie spróbowali podsłuchów tam umieścić. Szczególnie, że ambasada, jak mówił uradowany ambasador RP w Berlinie Andrzej Przyłębski powstaje „naprzeciwko” odwiecznego rywala, czyli Rosji. A to psikus! Władimir Putin musiał zaniemówić. A może i nie spać w nocy. Ci niepokorni Polacy faktycznie wstali z kolan. Na złość Putinowi naprzeciwko jego ambasady zbudują własną, ładną i dużą. I jeszcze kumplowi Putina za to zapłacą, a on będzie miał ich na widelcu. Interes życia. A już na poważnie, wśród czarnych orłów białego nie widać, jest tylko wyleniała kura. Na cześć towariszczi – Ura, urra, urraaa!

Przemysław Harczuk

 

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img