czwartek, 25 kwietnia, 2024

Jestem za szczepionką, ale nie obrażajmy wątpiących

fot. Freeimages.com

Nie jestem antyszczepionkowcem, uważam szczepienia za największy wynalazek w dziejach medycyny. Ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że zwolennicy szczepionek poprzez swoje zadęcie, elitaryzm, próbę dyskredytowania każdego, kto wyrazi choćby umiarkowaną wątpliwość (nie sprzeciw, ale właśnie obawę, bądź wątpliwość), zamiast wzmocnić, osłabiają zaufanie do szczepienia. Tak to niestety działa. Więcej o szczepieniach piszemy w innym miejscu. Ja jedynie dodam, że nie wolno zestawiać w jednym szeregu tych, co od lat wrzeszczą że szczepionki zabijają i należy ich zakazać, wieszczą spiski i jakieś niecne działania, organizują koronaparty a kiedyś robili odraparty z tymi, którzy mają po prostu obawy co do nowych szczepionek. Bo wątpliwości można mieć. Można mieć też wiele obaw. Mało tego – można te obawy mieć i POMIMO ICH się zaszczepić. Ale dyskredytowanie, ośmieszanie, wyśmiewanie tych, którzy obawy te mają prowadzi na manowce. Fanatyków jedynie utwierdza w ich przeświadczeniu. Ale wątpiących (z różnych przyczyn) umacnia w wątpliwościach. Rzetelne przedstawianie problemu, dyskusja, może przekonać niezdecydowanych. Szkoda, że nie wszyscy to rozumieją.

Andrzej Zarębski

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img