czwartek, 25 kwietnia, 2024

Alternatywy dla Unii Europejskiej muszą być… I SĄ!

Przeczytałem w „Nowym Telegrafie Warszawskim” o tym, że Unia Europejska robi się beznadziejna ale jest bezalternatywna. Ja bezalternatywności zawsze się obawiałem, bo nawet, jeśli opcja polityczna, którą wybraliśmy jest dobra, to i tak zawsze warto mieć jakąś alternatywę, jakiś „plan B” na wypadek, gdyby się nie powiodło. Także wtedy, gdy alternatywy faktycznie nie ma, trzeba przynajmniej udawać, że ją mamy. Historia najnowsza powinna nas nauczyć, że na bezalternatywności nigdy dobrze nie wychodziliśmy i nie raz byliśmy opuszczani i sprzedawani przez sojuszników.

fot. Freeimages.com  

Oczywiście wyjście z UE  nie jest sprawą na „hop-siup”, do zadecydowania od zaraz. Przez kilkanaście lat mocno związaliśmy się ze strukturami unijnymi. Wcześniej, przez kilkanaście lat przygotowywaliśmy wszystko  pod kątem wejścia do UE. Dzisiaj trzeba robić wszystko, by naprawiać unię a dopiero wtedy, gdy się to nie uda, trzeba zadecydować o ewentualnym wyjściu. Dzisiaj trzeba budować alternatywy dla UE, nie koniecznie wykluczające, ale chroniące nas przed całkowitym podporządkowaniem Brukseli. Po pierwsze trzeba zacieśniać współpracę z USA a także z Wielką Brytanią po Brexicie. Z drugiej strony trzeba rozwijać Trójmorze i inne inicjatywy, zmierzające do budowy Międzymorza – silnego bloku państw między Niemcami a Rosją. Najlepsze byłoby połączenie tych dwóch alternatyw. Można też, z dużą ostrożnością, rozważyć opcję prochińską, ale to na zasadzie takiej ostatecznej alternatywy, zamkniętej w kasie pancernej.

Klaudiusz Wesołek

 

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img