Jeżeli ktoś myślał, że rządząca ekipa więcej wrogów już sobie nie przysporzy, mocno się mylił. Po rolnikach, przedsiębiorcach, lekarzach, radykalnej lewicy i liberałach, doszli narodowcy, a po postrzeleniu reportera także ludzie mediów (wszystkich opcji) i związek zawodowy Solidarność, dotychczas raczej życzliwy wobec obecnej ekipy. Postrzelony reporter to bowiem pracownik Tygodnika Solidarność. I tym razem nie wygląda na to, żeby związkowcy odpuścili. Niezależnie od poglądów politycznych w pierwszych latach rządzących można było oskarżyć o wiele rzeczy, ale nie o brak zmysłu politycznego. Ostatnie tygodnie świadczą jednak o czymś przeciwnym. A biorąc pod uwagę, że mamy skomplikowaną sytuację międzynarodową, tragiczną pandemiczną, a do tego pełzający kryzys ekonomiczny, jest się czego obawiać.
Andrzej Maksymowicz