czwartek, 25 kwietnia, 2024

Trzaskowski powinien jednoczyć opozycję, nie tworzyć ruch

Były już różne organizacje, jak Komitet Obrony Demokracji, Kluby Obywatelskie tworzone na bazie Platformy Obywatelskiej. Gdyby było na nie zapotrzebowanie, to pewnie osiągnęłyby sukces, a dziś o nich zupełnie nie słyszymy. Zamiast budowaniem Nowej Solidarności Trzaskowski – jako naturalny lider opozycji, który zdobył ponad 10 milionów głosów w drugiej turze wyborów prezydenckich – powinien spotkać się z liderami KO, Lewicy, ruchu Szymona Hołowni, może z PSL-em. Bo to liczba mandatów w Sejmie a nie płomienne deklarację,  będzie decydować o tym, kto będzie mieć władzę. No, ale do startu ruchu zostało niewiele czasu, bo będzie to 17 października – mówi Nowemu Telegrafowi prof. Antoni Dudek, politolog i historyk, z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

fot. Cezary Piwowarki/Wikipedia By Cezary Piwowarski – Praca własna, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=41136305

Media donoszą, że w opozycji następuje podział na trzech tenorów. Borys Budka miałby zająć się partią – Platformą Obywatelską i walczyć o najtwardszy elektorat, Cezary Tomczyk zająć się polityką parlamentarną i współpracą z innymi ugrupowaniami politycznymi a Rafał Trzaskowski poprzez budowanie „Nowej Solidarności” miałby poszerzać bazę opozycji o inne środowiska. Jak ocenia Pan tego typu zamysły?

Prof. Antoni Dudek: Sam pomysł takiego podziału jest całkiem sensowny i byłby jednym z bardziej logicznych ruchów opozycji w ostatnim czasie. Ale tu diabeł zawsze tkwi w szczegółach. I osobiście mam duże wątpliwości co do ruchu Rafała Trzaskowskiego.

Jego powstanie zostało opóźnione z uwagi na awarię Czajki, ale jednak 17 października ruch powstanie. Prezydent deklaruje, że będzie szeroką formułą. Ma odnosić się do 10 milionów głosów w wyborach prezydenckich, dlaczego ma się nie udać?

Faktycznie te 10 milionów, które głosowały na Trzaskowskiego nie są wyborcami wyłącznie PO, tak więc dla nich potrzebna jest szersza znacznie formuła niż największa partia polityczna. Jednak „Nowa Solidarność” wygląda na efemerydę. Sam Trzaskowski deklaruje, że jak ktoś chce zajmować się polityką to niech wstępuje do partii politycznej. Zamiast budować coś tak niejednoznacznego, prezydent stolicy powinien zacząć jeździć i się spotykać z działaczami opozycji, samorządowcami, ale przede wszystkim z liderami partii opozycyjnych. Bo wiele wskazuje na to, że PiS może wygrać wybory, jeżeli opozycja będzie podzielona i rozbita. A obecna ordynacja wyborcza zdecydowanie promuje duże partie. Dlatego w starciu z PiS-em ma sojusz ugrupowań politycznych.

Nowa Solidarność nie może być wspólnym szyldem?

Nie sądzę. Były już różne organizacje, jak Komitet Obrony Demokracji, Kluby Obywatelskie tworzone na bazie Platformy Obywatelskiej. Gdyby było na nie zapotrzebowanie, to pewnie osiągnęłyby sukces, a dziś o nich zupełnie nie słyszymy. Zamiast budowaniem Nowej Solidarności Trzaskowski – jako naturalny lider opozycji, który zdobył ponad 10 milionów głosów w drugiej turze wyborów prezydenckich – powinien spotkać się z liderami KO, Lewicy, ruchu Szymona Hołowni, może z PSL-em. Bo to liczba mandatów w Sejmie a nie płomienne deklarację,  będzie decydować o tym, kto będzie mieć władzę. No, ale do startu ruchu zostało niewiele czasu, bo będzie to 17 października. Za kilka miesięcy przekonamy się, czy Rafał Trzaskowski miał rację. Być może okaże się, że jednak tak, wtedy przyznam, że się myliłem.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img