czwartek, 28 marca, 2024

Zupełnie nowa rzeczywistość polityczna. Co nas czeka?

Miniony weekend określił nam sytuację w polskiej polityce na najbliższe trzy lata, a więc do kolejnego maratonu wyborczego. Mało kto zdaje sobie sprawę, że żyjemy w innej rzeczywistości niż w poprzedniej kadencji. Bo rządzi nami już nie rząd jednej partii i „szeregowego posła” z Nowogrodziej, ale koalicja, w której słabsi partnerzy określili swoją pozycję (nie tak mocną, jakby chcieli, ale silniejszą, niż chciałby to PiS). Równie ciekawe jest dziś przegrupowanie w opozycji. Wszystko to preludium przed prawdziwą rozgrywką, do jakiej dojdzie za trzy lata.

Sejm RP zdj. ilustr. fot. KPalion/Wikipedia By I, Kpalion, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2247495

Przede wszystkim warto uspokoić tych, którzy uważają, że PiS stanowi potworne zagrożenie dla demokracji i robi dyktaturę, a zmartwić tych, którzy liczą na rewolucyjne zmiany przeprowadzone przez partię rządzącą. Nie będzie ani tego, ani tego. Zjednoczona Prawica i jej rząd wchodzą w czas dryfowania. Mogą państwem administrować. Mogą jakieś ustawy przepchnąć. Ale władza ich jest dużo słabsza niż w poprzedniej kadencji, słabsza nawet niż wydawała się kilka tygodni temu. Bo PiS po pierwsze – nie ma Senatu. Po drugie, co jest ważniejsze – jest skazany na koalicjantów. Owszem, koalicjanci skazani są z kolei na PiS, ale wzajemna zależność sprawia, że nie mamy już do czynienia z rządzem jednopartyjnym a koalicyjnym. Ze wszystkimi wadami i zaletami takiej sytuacji. Do tego dochodzi podział w samym PiS, gdzie wyznaczenie przez Jarosława Kaczyńskiego Mateusza Morawieckiego na następcę nie wywołało entuzjazmu (delikatnie mówiąc) wśród innych prominentnych działaczy partii. W efekcie prezes PiS nie może już zadowalać się wygodną pozycją „szeregowego posła z Żoliborza”, musi zasiadać w rządzie. Do tego za rogiem czeka Polskę poważny kryzys ekonomiczny. A to z kolei sprawia, że rewolucyjny zapał do radykalnych zmian w społeczeństwie będzie zerowy, a rządzenie polegać będzie na zażegnywaniu bądź łagodzeniu kryzysów. A więc wszelkie radykalne zmiany do końca kadencji będą niemożliwe. Sytuacja stanowi też szansę i wyzwanie dla opozycji. A tu jest ciekawie. Jeśli chodzi o największą formację opozycyjną chyba właśnie zakończył się najtrudniejszy okres w jej historii. Wybór przewodniczącego klubu parlamentarnego określił na dobre układ sił w KO. Rządzi nią triumwirat – lider partii PO – Borys Budka, nowy przewodniczący klubu parlamentarnego Cezary Tomczyk, prezydent Warszawy  Rafał Trzaskowski. Najbardziej kluczowe jest pytanie o to, co dalej uczyni sam prezydent stolicy. Jak pisaliśmy wielokrotnie – zyskał w wyborach prezydenckich wiele. Jednak polityka w Warszawie kładzie się dużym cieniem na wizerunku Trzaskowskiego. I bez mocnego odcięcia od na przykład działań Hanny Gronkiewicz-Waltz może stanowić problem. Nie tylko dla prezydenta, ale dla całego obozu liberalnego. Szczególnie, że obóz ten może mieć konkurencję w centrum (Hołownia), po stronie umiarkowanej prawicy (PSL z Kukizem), po stronie Lewicy. Prawdziwa rozgrywka za trzy lata, w latach 2023 – 2025 czeka nas kolejny wyborczy maraton.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img