sobota, 20 kwietnia, 2024

Koszmar! Ojciec – według prokuratury – mordował malutkie dzieci

Piotr P. oskarżony został o makabryczną zbrodnię. Z zarzutów postawionych mężczyźnie wynika, że najpierw spowodował uduszenie trzymiesięcznej córki, a gdy ponownie został ojcem – roztrzaskał głowę malutkiego syna. Pierwszą zbrodnię udało mu się ukryć, prawda wyszła na jaw dopiero po śmierci drugiego dziecka. Piotr P. nie przyznaje się do winy.

fot. policja zdj. ilustr.

Na początku września 2017 roku do szpitala w Warszawie rodzice przywieźli pięciomiesięcznego chłopca w ciężkim stanie. Dziecka nie udało się uratować. Liczne obrażenia (m.in. pęknięte kości czaszki) spowodowały, że lekarze nie uwierzyli w nieszczęśliwy wypadek, o którym opowiadał ojciec niemowlaka. Rzekomo niósł malucha, ale się potknął o dywan, stracił równowagę, syn wypadł mu z rąk i uderzył o podłogę.

Według późniejszej opinii biegłych chłopczyk miał zbyt wiele poważnych obrażeń, aby mogły powstać po przypadkowym upadku. Stwierdzono, że dziecko wręcz skatowano, jego główką uderzano z dużą siłą.

Śledztwo bardzo szybko zostało przejęte z „rejonu” przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, którą wspierał Wydział do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji. Taka decyzja była spowodowana nie tylko okolicznościami śmierci chłopca, ale odkryto, że w tej samej rodzinie półtora roku wcześniej zmarło inne malutkie dziecko. Wówczas jednak śmierć trzymiesięcznej dziewczynki uznało za nieszczęśliwy wypadek. W tej sytuacji, chciano ponownie przyjrzeć się i tej tragedii.

Pod koniec listopada zatrzymany został Piotr P. Przez następne miesiące przesłuchano licznych świadków, powołano do sprawy biegłych różnych dziedzin nauki, ekshumowano szczątki obojga dzieci, drobiazgowo sprawdzono przeszłość małżonków P.

Piotr poznał Jolantę (jej imię zmienione) podczas studiów. Po kilku miesiącach bycia razem kobieta zaszła w ciążę, a mężczyzna nawet nie ukrywał niezadowolenia i namawiał przyjaciółkę do aborcji, ona jednak kategorycznie się nie zgodziła. Pod koniec 2015 roku wzięli ślub, a w styczniu na świat przyszła ich córka. Po trzech miesiącach doszło do dramatu.

Tamtego dnia, podczas krótkiej nieobecność matki, która poszła do sklepu, dziewczynką opiekował się ojciec. Gdy Jolanta wróciła mąż zapewniał, że córka śpi, ale ona zajrzała do sypialni – z przerażeniem zobaczyła, że mała nie daje oznak życia. Próbowali ją reanimować, wezwali pogotowie, ale niemowlęcia nie uratowano. Wówczas uznano, że do śmierci doszło z powodu zachłyśnięcia.

Obecnie prokuratura twierdzi, że to było zabójstwo, a w akcie oskarżenia przedstawiła makabryczny opis śmierci dziewczynki. Piotr P. najpierw wywołał u córki wymioty, a później za pomocą tzw. gruszki zassał częściowo strawiony pokarm, aby po chwili ponownie wprowadzić go do dróg oddechowym – w ten sposób powodując masowe zachłyśnięcie.

Kilka miesięcy po śmierci córki, kobieta ponownie zaszła w ciążę – urodziła syna. Po poprzedniej tragedii, a także z powodu słabego zdrowia chłopca, matka nie odstępowała od niego. Po długim pobycie w szpitalu, maluch wrócił do domu 6 września. Dwa dni później ojciec wziął syna na ręce, aby zanieść do wózka…

Po zakończeniu śledztwa mężczyzna został oskarżony o zabójstwo dzieci, a także nakłanianie żony do przerwania ciąży. Nie przyznał się do winy. Podczas niedawno rozpoczętego procesu 27-letni Piotr P. przekonywał, że nigdy nie planował nikomu zrobić krzywdy.

A dlaczego miałby – według prokuratury – popełnić tak potworną zbrodnię? Biegłych stwierdzili, że mężczyzna jest ponad przeciętnie inteligentny, ale równocześnie jego osobowość cechuje niedojrzałość i egocentryzm. Fragment uzasadnienia aktu oskarżenia, w którym przedstawiono motywy jakimi mógł kierować się Piotr P., zacytował niedawno portal tvp.info. Wynika z niego, że do mordu dzieci doszło:

„w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, spowodowanej: frustracją związaną z ojcostwem niechcianego dziecka, uznaniem dziecka za przyczynę odczuwania dyskomfortu psychicznego i przeszkodę w codziennym funkcjonowaniu, potraktowaniem dziecka jako zbędny balast destabilizujący dotychczasowe życie i ograniczający możliwości zaspokajania własnych potrzeb życiowych, w tym seksualnych”.

Zabójcy grozi dożywocie.

 

Łucja Czechowska

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img