Pomimo, że pracuję w tym samym koncernie, mówię to publicznie. Ja bym takiej okładki nie dopuścił. Oczywiście mam wątpliwości i to poważne, do samego ułaskawienia. Ale ta okładka sugerowała wprost, że to prezydent ma związki z pedofilią – mówi Nowemu Telegrafowi Warszawskiemu Andrzej Stankiewicz, publicysta Onet.pl.
Jak ocenia Pan okładkę „Faktu” sprzed tygodnia, która wiązała prezydenta Andrzeja Dudy z pedofilią?
Bardzo krytycznie. Pomimo, że pracuję w tym samym koncernie, mówię to publicznie. Ja bym takiej okładki nie dopuścił. Oczywiście mam wątpliwości i to poważne, do samego ułaskawienia. Ale ta okładka sugerowała wprost, że to prezydent ma związki z pedofilią. I jest też druga kwestia.
Jaka?
Jak wspomniałem samo ułaskawienie człowieka skazanego za pedofilię jest kontrowersyjne i budzi wiele pytań. Dlaczego prezydent go ułaskawił, skoro do końca kary został zaledwie rok. Facet do winy nigdy się nie przyznał. I niedopuszczalna okładka „Faktu” zwolniła sztab prezydenta Dudy z odpowiedzi na te pytania.
Tegoroczna kampania jest nie tylko długa, ale też bardzo brudna. Gdy wspomniana okładka się pojawiła, wiele osób mówiło, że miało jedno skojarzenie – że to prezydenta oskarża się o haniebne czyny. Dopiero po wczytaniu się w tekst widzimy, że chodzi o ułaskawienie przestępcy?
Tak, ale z drugiej strony mieliśmy z kolei histeryczny atak na dziennikarzy, sugerowanie – niezgodne z prawdą – że materiały są inspirowane przez zagraniczne media. Próbę łączenia wypadku w Warszawie z prezydentem stolicy Rafałem Trzaskowskim. A więc faul grały obie strony.