czwartek, 28 marca, 2024

DWUGŁOS\ Głosowanie w maju drogą do katastrofy

Nikt w PiS nie chce wyjść na tego, kto pierwszy powie prezesowi, że te wybory się nie odbędą. To dla polityków partii rządzącej taki gorący kartofel. Ale szanse na zorganizowanie tych wyborów w maju są niewielkie. Z profesorem  Jarosławem Flisem, socjologiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego rozmawia Przemysław Harczuk. 

Wszystko wskazuje na to, że wybory, choć nie wiadomo w jakiej formule, odbędą się jednak w maju?

Prof. Jarosław Flis: – (Śmiech). A skąd pewność, że się odbędą? Wierzy pan wicepremierowi Jackowi Sasinowi, że wszystko to uda się zorganizować?

Minister zdrowia Łukasz Szumowski wydał jednak rekomendacje co do wyborów. Wynika z nich, że tradycyjne pójście do urn nie jest bezpieczne, może nie być możliwe nawet przez dwa lata, ale głosowanie korespondencyjne jest znacznie bezpieczniejsze i może być zorganizowane?

Ja tych słów nie odbieram jednak jako wezwania do wyborów. To raczej asekurowanie się. Powiedzenie – ja nie chcę odwoływania wyborów, mogą być zorganizowane, ale pod warunkiem, że uda się je zrobić bezpiecznie. A na to gwarancji nie ma.

Ze strony rządowej pada koronny argument Bawarii, gdzie wybory udało się zrobić?

Tak, ale zapomina się o liczbach. W Bawarii jest dwa razy więcej skrzynek pocztowych niż lokali wyborczych. W Polsce znacznie więcej lokali wyborczych, niż skrzynek. Już samo to sprawia, że przy tych skrzynkach, które są, spotka się w jednym czasie wiele osób. W dodatku kolejna rzecz – sam wysiłek organizacyjny.

Karty wyborcze już są drukowane.

Tak, ale oprócz milionów kart do głosowania konieczne jest też wydrukowanie kopert. To trudniejsze przedsięwzięcie, wydawało mi się zawsze, że w takich sytuacjach zaczyna się od zadań trudniejszych. Generalnie wygląda to tak, że bez wątpienia wszystko zmierza do katastrofy. Pytanie jednak, w którym momencie i w jaki sposób ta katastrofa się objawi.

To po co minister Szumowski wydaje rekomendacje, według których wybory, korespondencyjne, ale jednak mogą się odbyć?

Widać tu pewne asekurowanie się – minister nie chce być tym, który mówi, że jest przeciwny wyborom. Dlatego mówi – tak, wybory korespondencyjne będą w porządku, ale musi być zapewnione bezpieczeństwo. Osobiście wątpię, czy uda się to zorganizować. Ale to zrozumiałe, że nikt w PiS nie chce wyjść na tego, kto pierwszy powie prezesowi, że te wybory się nie odbędą. To dla polityków partii rządzącej taki gorący kartofel. Ale szanse na zorganizowanie tych wyborów w maju są niewielkie.

 

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img