Nawet 60-70 proc. Niemców może zapaść na koronawirusa – oznajmiła we wtorek Angela Merkel. Jeśli słowa kanclerz Niemiec potwierdziłyby się, a jednocześnie śmiertelność byłaby podobna jak we Włoszech, liczba ofiar śmiertelnych wyniosłaby miliony. Podobne liczby w Polsce to ofiary liczone w setkach tysięcy. Więcej niż zabitych w Powstaniu Warszawskim. Sianie paniki może być gorsze, niż sama choroba – przekonują z kolei eksperci.
Koronawirus to nowy, potencjalnie zabójczy wirus, który w grudniu pojawił się w Chinach. W Polsce chorych jest kilkadziesiąt osób. Kilka na Mazowszu. Śmiertelność choroby waha się od jednego, do 3,4 proc. Na całym świecie politycy i eksperci apelują o zachowanie spokoju. Przestrzegają przed paniką. Wyjątek zrobiła kanclerz Niemiec Angela Merkel. Jej zdaniem na nowego wirusa zapadnie aż… 60-70 proc. mieszkańców Niemiec. Przy utrzymaniu śmiertelności na poziomie 3 proc. śmiertelność w Niemczech wyniosłaby ponad 2 miliony ludzi. Gdyby podobne liczby powtórzyły się w Polsce, umarłoby ok. 750 tysięcy ludzi. Więcej niż zginęło w Powstaniu Warszawskim! Eksperci uspokajają jednak, żeby nie ulegać panice szerzonej przez polityków i niektóre media. – Po pierwsze – pani Merkel mówi o czarnym, najgorszym scenariuszu, nie jest powiedziane, że tylu Niemców zachoruje – mówi nam nasz informator, lekarz ze szpitala zakaźnego. – Po drugie – nie znaczy to, że w Polsce będzie tyle zachorowań, bo przecież są wdrażane nadzwyczajne środki ostrożności. Po trzecie – we Włoszech śmiertelność wynosi ponad 3 proc., ale to jest śmiertelność bardzo wysoka. W innych krajach jest to znacznie mniej. Po czwarte – możliwe, że dane na temat śmiertelności koronawirusa w ogóle są zawyżone. Bo większość chorych może nawet nie wiedzieć, że jest zarażona – dodaje nasz rozmówca. I przekonuje, że gorszą rzeczą od zachorowania może być uleganie panice, którą szerzą nieodpowiedzialni politycy i media.
Łucja Czechowska